Jeszcze nie wspominałem o tym – wczoraj jak stałem czekając na start przyszedł do mnie pogadać jakiś gość z NASA. Okazało się że zajmuje się projektowaniem wieży – tej właśnie wieży o której tyle wcześniej pisałem. Moje dowcipy o nowej atrakcji turystycznej wyraźnie mu się nie podobały bo się trochę nastroszył. Ale jak powiedziałem mu co wiem o sposobie w jaki planuje się wyprostować wieżę (te stalowe płyty które wzmocniły by konstrukcję) to zaczął się śmiać. I powiedział że problem wcale nie leży w sztywności wieży – ta jest tak sztywna jak trzeba. Problem leży w platformie do której przymocowana jest wieża. Platforma powstała oryginalnie dla Saturn V i miała jedną dziurę na wylot gazów. Potem zmodyfikowano ją do promów kosmicznych – oryginalną dziurę na wylot gazów z Saturna V zamieniono na trzy dziury dla promu kosmicznego – żadna nie była w miejscu tej od Saturna V. Potem, jak modyfikowano wieżę do lotów rakiety Ares-1, to boczne dziury po promie zatkano. A teraz pracując nad SLS, trzeba było wyciąć nowe dziury, bo rakiety SRB są w innej pozycji w stosunku do silników centralnego niż były w czasie startów promu. I tu leży pies pogrzebany. Platforma nie jest wystarczająco sztywna po tych wszystkich modyfikacjach. I wieża która na niej stoi się zapada. Instalacja stalowych płyt usztywniających wieże tylko by pogorszyła sytuację, bo wieża by się zapadała po jednej stronie jeszcze bardziej.