W sumie nie wiem o co chodzi

FAA wydało wczoraj jakieś niezrozumiałe oświadczenie o tym że nie byli w stanie zweryfikować pewnych oświadczeń SpaceX i że proces wydawania zgody na większą ilość startów Starship w Boca Chica się opóźni w wyniku oskarżeń o łamanie Clean Water Act przez SpaceX. Tyle i tylko tyle. Nie ma nic o tym że SpaceX kłamał. Nie ma także nic o tym czy te oskarżenia są prawdziwe.

Zwolennicy SpaceX oczywiście podnieśli krzyk ze FAA jest niepotrzebne i tylko utrudnia firmie życie.

Przeciwnicy SpaceX oczywiście podnieśli krzyk ze to dowód na łamanie przez SpaceX norm i że FAA powinno zabronić firmie lotów z Boca Chica.

A ja sobie myślę że nawet jeżeli SpaceX w jakiś sposób łamie przepisy tego prawa to najgorsze co FAA może zrobić to nakazać im dokonać jakichś drobnych zmian w konstrukcji platformy. Pewnie dodatkowe zbiorniki na rozpryskującą się wodę. Zabronić lotów im na pewno nie zabronią bo dokładnie ten sam mechanizm działa w Cape Canaveral i jest dopuszczony przez to samo FAA i jakoś nie widać by w jakikolwiek negatywny sposób wpływał na środowisko pomimo że używa się go przy startach wyjątkowo brudnych rakiet (SLS, Atlas V i Vulcan). Jedyna prawdziwa kara to opóźnienie procesu wydawania zgody ale to akurat nie jest krytyczne czasowo bo SpaceX jak na razie sam nie jest w stanie produkować / wystrzeliwać rakiet w tempie o jakie prosi. Zgodę na najbliższy lot Starship na pewno dostaną w momencie kiedy będą do tego startu gotowi. Jak na razie nie są – trwają gorączkowe prace nad modyfikacjami wieży do złapania boostera bez spowodowania jego rozpękniecia i spektakularnej eksplozji. I właśnie tak to powinno wyglądać – każdy nowy lot powinien iść o kilka kroków do przodu z testowaniem nowych elementów układanki a jednocześnie robić to bez nadmiernego ryzyka.

Marek Cyzio Opublikowane przez: