Po ponad dwóch tygodniach przerwy czas wrócić do regularnych aktualizacji bloga. Szczególnie że się dzieje! Po pierwsze w McGregor, TX w końcu stoi pierwszy (egzemplarz/stopień) F9 block 5. Poza nie pomalowanym interstage i korytkiem na kabelki/rurki oraz samym dołem rakiety, większych różnic optycznie nie widać. A w szczególności nie widać obiecywanej osłony termicznej na zbiornikach paliwa i utleniacza. Także obowiązujące plotki twierdzą że wersja na stanowisku testowym w McGregor nie jest „końcowym” block 5 – brakuje np. docelowych butli COPV jako że SpaceX nadal nie skończył prac nad nowymi butlami a NASA nadal nie wie czy się zgodzi na ich użycie w załogowej rakiecie. Problem w tym że NASA wymaga „zamrożonej” konfiguracji F9 i siedmiu udanych lotów nią zanim wyda zgodę na załogowy lot. Dlatego najprawdopodobniej ten pierwszy stopień, pomimo że ma większość z udoskonaleń block 5, nie będzie się liczył do tych 7 lotów.
Druga ciekawostka to szanse na dwa starty w ciągu jednego dnia z CCAFS – SpaceX planuje start misji Hispasat 30W-6 pierwszego marca zaraz po północy (0:35), a kilkanaście godzin później, zaraz po 17’stej (17:02) ma lecieć Atlas V w bardzo fotogenicznej konfiguracji 541 z misją GOES-S. Oczywiście planuję obejrzenie obu startów. Pewnie ten pierwszy z plaży a drugi gdzieś z okolic drogi 528. Start Hispasat jest opóźniony – SpaceX nie chciał ryzykować wystrzeliwania rakiety w czasie gdy mnie nie ma na Space Coast 😉 A poważnie to były jakieś zastrzeżenia związane z systemem wypuszczania powietrza z nowej wersji osłony. Nowa wersja ma wyraźnie mniej wentyli + mają one opcję ponownego zamknięcia (poprzednie podobno były po prostu cienkimi kawałkami aluminium które pękały przy odpowiedniej różnicy ciśnień). I pewnie trzeba było sprawdzić dokładnie czy otworzą się one tak jak trzeba wtedy kiedy trzeba. Sama rakieta też jest ciekawa – SpaceX planuje lądowanie na barce, ale masa satelity pokazuje że jest on na to za ciężki. Dlatego podejrzewa się że SpaceX planuje coś testować – albo nowy, bardziej agresywny profil lotu, albo rakietę z jakimiś udoskonaleniami z block 5, które dają większy udźwig a co za tym idzie pozwolą na lądowanie pomimo wyniesienia ponad 6T satelity na GTO. Podejrzewa się to ostatnie – SpaceX od jakiegoś czasu nie ratował rakiet block 3 i 4 bo nie miał żadnego zastosowania dla nich. Jeżeli ten F9 ma jakieś elementy block 5, to firma pewnie chce go uratować żeby zobaczyć jak przetrwały one lot.