Jakoś ostatnio mało postuję bo mam pełno prywatnych spraw wokół głowy. Ale jednocześnie wiele się nie dzieje. Odpuściłem sobie zupełnie pierwszy do dłuższego czasu start Atlas V – to niestety z uwagi na jakiś arcyważny meeting w pracy. Trochę także zignorowałem dzisiejszy udany (!!!) lot Virgin Galactic. No właśnie – jeszcze kilkanaście kilometrów i by się w międzynarodowym kosmosie znaleźli a tak byli tylko w amerykańskim kosmosie.
Jednak piszę ten post z uwagi na plotki o tym co się dzieje w Boca Chica. A właściwie nie tylko plotki. Przede wszystkim SN-15 stracił Raptory. Poszły słuchy że nie poleci on drugi raz. I że SN-16 też nie będzie już latał. SpaceX ma wystarczająco danych by następny lot był już na orbitę. Dlatego cała energia ma teraz iść w przygotowania do tego lotu. A pracy jest bardzo dużo. Lot na orbitę planowany jest na koniec sierpnia tego roku. Do tego czasu trzeba przetestować BN-1 (pewnie do zniszczenia?), potem BN-2 wraz z silnikami. A także SN-20. Pewnie będzie dwa static fire tej rakiety. Musi też powstać wieża startowa – trzeba w jakiś sposób doprowadzić paliwo i utleniacz do SN-20 na szczycie BN-2.
A z innych nowości to ULA podkuliła ogon i potwierdziła że pierwsza wojskowa misja Vulcan’a będzie dopiero w 2023. Bo planowana dla tej rakiety misja USSF-51 poleci na Atlas V. Vulcan nie będzie certyfikowany do wojskowych lotów na czas (koniec 2022). I tu śmieszna sprawa – w 2018 Musk zatweetowal że zje swój kapelusz z musztardą jeżeli Vulcan poleci z wojskową misją przed 2023 roku. Jak widać miał rację i nie będzie musiał jeść kapelusza (nie wiadomo czy taki posiada). Bardzo bym się śmiał gdyby Starship dostał wojskową certyfikację przed Vulcan’em i nie jest to wcale w kategoriach sci-fi choć szanse są niewielkie.