SpaceX planuje budowę sporej (143 metry!) wieży startowej dla Starship / SuperHeavy. Wieża będzie miała dwa zadania – przede wszystkim będzie wielkim dźwigiem pozwalającym na instalację Starship na szczycie SuperHeavy. Ale poza tym ma łapać SuperHeavy podczas lądowań.
Jednocześnie Musk zaproponował jeszcze bardziej zwariowane rozwiązanie – łapanie Starship spadającego poziomo. Bez żadnego hamowania silnikami. Po prostu Musk chciałby żeby Starship wpadał dosłownie w ramiona wieży prosto z kosmosu i to wieża wyhamowywało by te ostatnie kilkaset km/h czy ile tam wynosi terminalna prędkość spadania. Zakładając że „złapanie” następowało by na wysokości 100-150 metrów i że można by użyć całej wysokości wieży do hamowania, to przeciążenia jakie by działały na rakietę nie wydają się jakieś szczególnie duże. Oczywiście pojawia się sporo problemów. Jak nie uda się trafić w wieżę to jest już za nisko by robić jakiekolwiek próby awaryjnego lądowania. Jak się rakieta wyślizgnie to mamy podobny problem. Dlatego raczej większe szanse ma lądowanie w ten sam sposób co SuperHeavy – pionowo, z wytraceniem większości prędkości za pomocą silników a reszty przez bycie złapanym przez wysięgniki wieży. W ten sposób nie są potrzebne nogi. Musk uważa ze awaryjnie rakieta lądowała by używając sukienki i silników jako stref zgniotu. SN-11 pokazał że to nie najlepszy pomysł.
Ale jak Musk zauważył nogi są potrzebne na Księżycu i na Marsie. Jednak dzięki dużo słabszej grawitacji takie nogi nie musza być tak masywne jak na ziemi. No chyba że prędkość zetknięcia z gruntem będzie większa – na Księżycu nie ma ani kropelki atmosfery która można by wykorzystać do zmniejszenia prędkości i całość trzeba zlikwidować spalaniem paliwa. Na Marsie coś tam jest ale na tyle rzadkie że końcowa prędkość spadania Starship będzie rzędu tysięcy km/h a nie setek i samo lądowanie będzie wymagało znacząco więcej paliwa niż na Księżycu i pewnie także niż na Ziemi (choć tutaj wartało by trochę policzyć bo tego pewien nie jestem).