Wiem że trochę cisza

Tak się zbieram do napisania jakiegoś postu, ale nic szczególnie ważnego się nie dzieje w świecie rakiet. Starship przeszedł jakiś nieważny test, ale silników na razie nie odpalają. FAA nadal nie wydała zgody na lot i nie wygląda żeby wydała ją w tym roku, ale nie wygląda także by SpaceX był gotowy na ten lot w tym roku. Blue Origin pogrąża się coraz bardziej, aż nie chce się nic pisać bo to jak kopanie leżącego. Starliner też wygląda nie najlepiej, szczególnie że NASA się poddała i przełożyła astronautów którzy mieli nim lecieć na lot Dragonem. Do tego wszyscy się zastanawiają czy ULA starczy Atlasów V na wystrzelenie wszystkich zaplanowanych lotów Starlinera. Niby firma ma zaklepane silniki / rakiety na te loty, ale jednocześnie nie chce latać tą rakietą w nieskończoność bo to zwiększa koszty. Ariane też ma jakieś problemy – Ariane 6 jest opóźniona, ostro ponad budżet a do tego minimalna ilość lotów jaka jest wymagana co roku by nie było wielkich strat okazuje się nierealna. Jedyny pozytyw to SpaceX i ich Falcon 9 (który co chwilę dostaje nowe kontrakty) i Dragon 2, który okazuje się łatwy do wielokrotnego używania ale i tak firma produkuje dwa dodatkowe bo ma podobno duże zapotrzebowanie na loty od miliarderów którzy nie wiedzą w co włożyć tracące gwałtownie na wartości z uwagi na inflację pieniądze. I kupują sobie loty na orbitę. SLS się obsuwa na przyszły rok ale to już wiemy od dawna.

SpaceX ostatnio wystrzeliwuje Starlinki z Vandenberg i na Cape Canaveral nudy. Jedyny pozytyw to planowany nad wczesnoranne godziny start Atlas V z Lucy – ma być 16 października o 5:34 nad ranem. Atlas V + godziny przed świtem = gwarancja pięknych wrażeń wizualnych.

W październiku ma też lecieć Falcon Heavy, ale nadal nie ma ustalonej daty…

Marek Cyzio Written by: