Mars V2 plan coming soon, which I think addresses the most fundamental flaw in V1: how to pay for development & operation of giant rockets https://t.co/yaITdVdpEc
— Elon Musk (@elonmusk) June 16, 2017
Elon Musk potwierdził to co słyszymy od dawna – wersja 2 planu lotów na Marsa ma się już niedługo pojawić. O ile wersja 1 przede wszystkim opisywała w jaki sposób SpaceX planuje dotrzeć na Marsa (rakieta, lądownik itp.) o tyle wersja 2 ma się skoncentrować na pytaniu które sobie wszyscy zadają – kto za to zapłaci? Wygląda na to że Elon ma na tyle konkretne wyliczenia że będzie w stanie je przedstawić. Nie mogę się tego doczekać, ale w sumie to mniej-więcej wiemy w jaki sposób firma planuje zarobić dziesiątki miliardów dolarów niezbędne by taki lot urzeczywistnić:
- rozwijanie rynku kosmicznego – wraz ze spadającą ceną wyniesienia masy na orbitę opłacalne staną się pomysły które obecnie nie mają sensu ekonomicznego. A to spowoduje wzrost popytu na usługi transportu. Pewnie model jaki ma Musk zakłada że SpaceX będzie wykonywał kilka-kilkanaście startów dziennie i zarabiał na każdym na czysto kilka milionów $. Same takie loty były by w stanie przynieść miliard dolarów czystego zysku rocznie.
- internet satelitarny – zakładając że firma będzie oferowała dostęp za równowartość $10/miesiąc, wystarczy tylko spowodować żeby co dziesiąty mieszkaniec USA i EU za taki internet płacił i już mamy kilka miliardów dolarów rocznie. A co z resztą świata? Chiny? Indie?
Te dwa źródła finansowania powinny wystarczyć. A jak nie, to pewnie zarabiająca wtedy już miliardy Tesla może zainwestować w SpaceX i w ten sposób pomóc zebrać niezbędne fundusze.
Oczywiście plan Muska będzie hura optymistyczny i będzie zakładał że wszystko pójdzie jak z płatka. Ale jednocześnie będzie tak zaprojektowany by nie paść na pysk w przypadku jakichś niepowodzeń. Podobnie jak SpaceX przeżyło bez upadku dwie poważne awarie, choć nie ulega wątpliwościom że każda z nich spowodowała proporcjonalnie duże opóźnienie pierwszego lądowania na Marsie. Największym zagrożeniem dla całej tej wizji jest zdrowie Muska – jest on bardziej potrzebny dla sukcesu Tesla i SpaceX niż Steve Jobs był dla Apple. Apple bez Jobsa jakoś żyje (choć pewnie można by powiedzieć że to obecnie zupełnie inna firma i że jej upadek to tylko kwestia czasu), jednak firma nie ma już wizji przyszłości. Zamiast robić ryzykowne skoki, firma drepcze w miejscu. Podobnie by się stało z Tesla i SpaceX gdyby Musk musiał się wycofać z życia zawodowego. Dlatego w interesie młodszych czytelników jest zbudowanie sobie małej kapliczki ze zdjęciem Muska i składanie codziennej ofiary by przebłagać bogów by dali Muskowi dużo zdrowia i żeby samolot którym podróżuje nie okazał się być serwisowany przez wyrzuconych ze SpaceX mechaników lotniczych.