„Włochata” osłona Oriona

Jakiś czas temu publikowałem film o tym jak powstaje osłona termiczna dla Oriona (osoby mające włochate myśli są proszone o nie klikanie na link!). Zauważyłem wtedy że istnieje niebezpieczeństwo że włosek z brody gwałciciela osłony może się wkraść niepostrzeżenie do materiału i mogą być problemy. I wykrakałem!

Spaceflight Now opublikowało artykuł o tym że ręcznie wykonana osłona którą zamontowano na Orionie mającym polecieć w grudniu jest niedobra. Nad zgwałceniem 330 tysięcy dziurek w osłonie pracowało kilka różnych osób. I okazuje się że każda z nich miała troszkę inną technikę gwałtu co powoduje że gęstość materiału ablacyjnego zależy od tego który z techników wykonywał daną część osłony (pewnie ci ogoleni robili to lepiej). Swoją drogą to można oszaleć przy takiej pracy – osiem godzin dziennie przez sześć miesięcy non-stop.

Przyszłe loty Oriona będą miały osłonę wykonaną inną techniką – nie będzie 330 tysięcy dziurek, które trzeba ręcznie napchać. Zniknie problem włosów z brody. Ale obecny lot Oriona poeci z tą „włochatą” osłoną, jako że prędkość jaką Orion osiągnie to „tylko” 80% planowanej prędkości przy powrotach z dalekich lotów, to „włochata” osłona powinna wystarczyć.

P.S. Czyli mamy lot pojazdu z nie-docelową osłoną termiczną, nie-docelową prędkością wejścia w atmosferę, nie docelowym modułem serwisowym, nie docelowym drugim stopniem na nie-docelowej rakiecie…

Marek Cyzio Opublikowane przez: