ULA wyraźnie nie ma wątpliwości że drugi lot Vulcana będzie równie bezproblemowy jak pierwszy. Firma ma w różnych stadiach budowy kilkanaście rakiet a Blue Origin podobno opanował produkcję BE-4 do tego stopnia że nie są one już wąskim gardłem (pomimo że firma buduje je zarówno dla Vulcan jak i New Glenn).
Natomiast problemem jest certyfikacja Vulcana. Wojsko wymaga dwóch udanych misji w konfiguracjach które potem ULA będzie sprzedawać wojsku. Na razie była jedna udana z dwoma SRB. DreamChaser miał pokazać lot Vulcana z czterema SRB ale DC się bardzo opóźnia. Wojsko jest ostro wkurzone bo późnym latem tego roku ULA ma im wysłać misję USSF-106 i jak się drugi lot opóźni to i ta misja się opóźni. A misja jest ważna bo satelita to prototyp jednego z potencjalnych następców GPS. Satelita jest gotowy do lotu mniej więcej od roku.
Z plotek wynika że ULA nie podjęła jeszcze decyzji o przesunięciu DreamChaser na jakiś inny lot i wykonaniu misji certyfikacyjnej z innym ładunkiem (nawet jeśli byłby to kawałek betonu) ale podobno ta decyzja jest nieunikniona. To będzie oznaczało sporą stratę dla ULA i firma sprawdza co jej się bardziej opłaca – kary za opóźnienie wojskowych lotów czy wystrzelenie czegoś za darmo. Podejrzewam że prowadzone są także gorączkowe negocjacje z Amazon – w końcu taki lot można by wykorzystać na wysłanie satelitów Kuiper.