Na Florydzie już prawie 18 a rakiety na platformie nie widać. Podobno potrzebują minimum 24 godziny od uniesienia rakiety do jej startu więc szanse na jutrzejszy start są z każdą chwilą coraz mniejsze. Nie wiadomo co jest przyczyną opóźnień, jednak harmonogram był bardzo napięty – po teście statycznym rakieta musi wrócić do hangaru i musi zostać do niej przyczepiony ładunek. Zajmuje to kilkanaście godzin ciężkiej pracy. W tym samym czasie robi się boroskopowe badania silników (a konkretnie turbopomp) oraz przegląda dane z testu. Dopiero jak wszystko jest tak jak trzeba to można rakietę wytoczyć z hangaru i postawić pionowo. Po tym rakietę czeka cała seria następnych testów – przede wszystkim testujących szczelność połączeń pomiędzy platformą mobilną a wszelkiego rodzaju złączami na platformie stacjonarnej. To tez zajmuje kilkanaście godzin. A potem samo odliczanie tez wymaga kilku godzin. Dlatego właśnie brak rakiety na platformie jest niepokojący.