W weekend odbyły się w Cocoa Beach wyścigi szybkich łodzi. Nie za bardzo mnie pasjonuje ten sport, więc wybrałem się tylko na ostatni wyścig w niedzielę, a i ten nie obejrzałem w całości – słońce prażyło tak niemiłosiernie że na plaży wytrzymać się nie dało. Choć sądząc z tłumów, to tylko mi przeszkadzało słońce. W związku z czym nie mam za wiele ciekawostek to opisania – jedyną udało mi się usłyszeć od znajomego emeryta, który jest woluntariuszem w US Coast Guard – w czasie zawodów zatonęła jedna z łódek widzów – jakiś „mądry” żeglarz wybrał się na pełne morze łódką która z trudem nadaje się do pływania po lagunie. A że do tego był silny wiatr, wzburzone morze i dwumetrowe fale, to łódka szybko nabrała wody i zatonęła. Żeglarz i jego załoga zostali uratowani, ale dostali mandat za zaśmiecianie 🙂
Poniżej trochę zdjęć z soboty i jeden filmik:
Plaża, wszyscy czekają na start
Jakiś nowy napój energetyczny
Ocean Racer – recenzję tej atrakcji mam zamiar zaprezentować już niedługo
Plaża
Ptaszysko poluje na jedzenie
Dzieci się świetnie bawiły
Ekipa ratunkowa
Plaża a w tle wieże platformy LC-17 (Delta II)
Jadą
Jedna z łódek – J.D. Byrider
Niepokojąco blisko plaży
Zażarta walka
Geico wydawało się prowadzić, ale ja się nie znam
Geico i goniący ją Lucas Oil
Niektóre łodzie uważały że latanie jest lepsze od pływania
SStihl był raczej z tyłu, nie kupię narzędzi tej firmy!
Stihl też próbował latać
Miejsce gdzie należało zawrócić
Spory bałagan przy zawracaniu
Ta łódka wydawała się całkiem ładna, ale była daleko z tyłu
W ucieczce przed palącym słońcem skryliśmy się w lesie
I spotkaliśmy Kardynała odbywającego taniec godowy
Kardynał był zdecydowanie niezadowolony z naszego przyjścia