Wczoraj wpadł mi w internetowe ręce ciekawy, niedawno odtajniony dokument z archiwów NSA. Opowiada on o akcji jaka wydarzyła się w latach 60’tych, w czasie której USA porwało radzieckiego satelitę księżyca. Tak, nie przecierajcie oczu – USA porwało radzieckiego satelitę księżyca z programu Luna!
Czytelników wyobrażających sobie akcję jak z filmów Sci-Fi (wielki, amerykański satelita połyka małego, radzieckiego satelitę) muszę jednak rozczarować – cała akcja odbyła się na Ziemi. Niestety nie wiadomo dokładnie w którym z krajów, ale możemy założyć że było to gdzieś w Ameryce Łacińskiej.
Rosjanie w ramach pokazywania osiągnięć swojego przemysłu wysłali na wystawę (wraz z innymi eksponatami) model satelity Lunik. CIA było tym mało zainteresowane, jako że modele są z natury rzeczy robione tak, by nie ujawniały żadnych szczegółów konstrukcyjnych. Ale wysłany na wystawę agent CIA zauważył ze zdumieniem że eksponowany satelita nie jest modelem, ale egzemplarzem produkcyjnym!
CIA więc udało się najpierw załatwić sobie 24h, nieskrępowany dostęp do wystawy. Satelitę dokładnie obejrzano i uznano że to co najciekawsze siedzi w środku i trzeba się jakoś dobrać. W związku z tym zaplanowano akcję jak z filmów (mam nadzieję że kiedyś ktoś nakręci film o tym wydarzeniu).
Wystawa w jednym z miast się zakończyła, satelita miał zostać zapakowany w drewniane pudło (6m x 4m) i zawieziony na stację kolejową, gdzie stał pociąg który miał przetransportować całą wystawę do następnego miasta. Na szczęście pociąg miał odjechać dopiero następnego dnia, więc porwanie było możliwe.
CIA przekupiło ludzi pakujących wystawę tak, by satelita był ostatnim z ładunków. Przekupiony został także kierowca ciężarówki – na trasie między wystawą a stacją kolejową przekazał on ciężarówkę agentowi CIA a sam pojechał do hotelu, gdzie był „bawiony” przez całą noc.
W tym czasie CIA przewiozło satelitę na wcześniej wynajęte złomowisko i po 30 minutach w czasie których sprawdzano czy przypadkiem rosyjscy agenci nie zauważyli czegoś, rozpoczęto akcję jego badania. Otworzono pudło i agenci CIA wyposażeni w aparaty fotograficzne ruszyli do pracy. Zrobiono pierwszą serię zdjęć i szybko wysłano je do wywołania – to jeszcze czasy analogowej fotografii i agenci musieli być pewni że nie tracą czasu na darmo. Po krótkim czasie przyszła informacja że zdjęcia są udane i rozpoczęto dalsze prace. Okazało się że satelita jest zaplombowany, ale lokalna komórka CIA wyposażona była w narzędzia niezbędne do zrobienia kopii plomby = satelitę rozplombowano, rozkręcono na kawałki, zrobiono zdjęcia każdej z części a następnie poskładano ładnie, zaplombowano i zapakowano w pudło. Oryginalny kierowca został wezwany z hotelu i zawiózł ładunek na stację, gdzie niczego nie przeczuwający agenci ZSRR przyjęli ładunek.
ZSRR się nigdy nie dowiedziało o tej akcji, dokumenty były tajne aż do niedawna. A ilość wiedzy jaką uzyskało USA z badania satelity była minimalna, dowiedziano się przede wszystkim który zakład w ZSRR produkuje co (po pieczątkach na kablach i urządzeniach). Dowiedziano się także czegoś o jakimś systemie, ale ta informacja jest nadal tajna (wyredagowana z dokumentu).