Z pamiętnika młodej lekarki

Dziś znowu post o medycynie w USA. Tym razem o ubezpieczeniach lekarzy od odpowiedzialności cywilnej. Są one obowiązkowe na Florydzie (pracując musi się mieć ubezpieczenie, inaczej można stracić licencję) i wymagane jest ubezpieczenie pokrywające do $250 tys. za każdy błąd medyczny i $750 tys. łącznie. Zazwyczaj takie ubezpieczenie wykupuje pracodawca, ale wielu lekarzy ma własne praktyki i musi kupować ubezpieczenie samodzielnie. 
Ubezpieczenia dzielą się na dwa rodzaje – claims based i occurence based. Te ostatnie są jak dinozaury – podobno kiedyś istniały, ale wyginęły. Różnica jest bardzo prosta – occurence based pokrywają wszelkie błędy lekarskie które się ZDARZYŁY w czasie ich ważności, a claims based błędy które się WYDARZYŁY i ZGŁOSZONO je w czasie ich ważności. To spora różnica – jeżeli lekarz popełni błąd dziś a pacjent odkryje go za 10 lat i wtedy złoży pozew, to posiadane w tym momencie ubezpieczenie occurence based zapłaci, natomiast claims based już nie (no chyba że się je przedłużało co roku przez 10 lat). Jako że obecnie wszelkie ubezpieczenia na rynku są claims based, to odchodząc z pracy tracimy ubezpieczenie i nagle stajemy się nieubezpieczeni. A jak napisałem wyżej to nielegalne. 
Jednak jest rozwiązanie – istnieją specjalne ubezpieczenia nazywające się „tail insurance” (ubezpieczenie ogonowe). I działają one jak occurence based ale tylko na wydarzenia w przeszłości. Niestety zmieniając pracę trzeba takie ubezpieczenie sobie samemu kupić (albo zmusić nowego pracodawcę do jego wykupienia). Musi ono pokrywać czas w którym się pracowało z ubezpieczeniem claims based. Jak sobie możecie wyobrazić ubezpieczenie które pokrywa wydarzenia które mogły się zdarzyć przez wiele lat i odpowiada za nie do końca świata jest bardzo kosztowne. Koszt takiego ubezpieczenia powoduje że lekarze niechętnie zmieniają prace. 
A dlaczego o tym piszę? Moja żona właśnie zmienia pracę – obecny pracodawca miał problemy z płynnością finansową i nie wypłacił jej dość znacznej sumy pieniędzy. No i trzeba było samemu kupić takie ubezpieczenie. W czasie szukania tego ubezpieczenia dla żony stałem się prawie ekspertem w dziedzinie medycznych ubezpieczeń od odpowiedzialności cywilnej. Dowiedziałem się np. że w stanie Illinois te ubezpieczenia są najdroższe – lekarz rodzinny odchodząc z pracy musi się przygotować na wydatek $100K lub więcej; w przypadku chirurgów czy onkologów takie ubezpieczenie może kosztować miliony dolarów, szczególnie jeżeli mieli w przyszłości wpadki lub pracują już wiele lat. 
Co ciekawe Floryda jest jednym z najtańszych do ubezpieczenia się stanem – to dzięki temu że prawo wymaga by osoba poszkodowana złożyła pozew w ciągu nie więcej niż dwóch lat od czasu kiedy zorientowała się że lekarz popełnił błąd. „Zorientowała się” nie jest tożsame z momentem popełnienia błędu, ale to i tak już coś. Dodatkowo jeżeli od momentu popełnienia błędu do momentu złożenia pozwu upłynęło więcej niż 4 lata, to osoba składająca go musi udowodnić że lekarz w złej wierze próbował ukryć przed nią ten błąd. To ogranicza 99% odpowiedzialności ubezpieczyciela do mniej-więcej 4-5 lat i pozwala na znacznie tańsze ubezpieczenia. W Illinois nie ma takich ograniczeń – mając 50 lat można podać do sądu lekarza który nam w dzieciństwie robił operację. Dlatego ubezpieczenia w tym stanie są tak drogie.
Mam nadzieję że ta zmiana tematu zainteresowała czytelników… Jeżeli tak, to mam w planach następny post o tym jak wyglądają kontrakty lekarzy z ich pracodawcami. 
Marek Cyzio Opublikowane przez: