Zaufanie

Zaufanie” to najnowsze słowo jakie powtarzają przedstawiciele USAF i SpaceX. Pomimo dwóch lat prac, certyfikacja SpaceX do wynoszenia na orbitę wojskowych ładunków nie idzie tak jak powinna. W związku z czym USAF i SpaceX zdecydowały że dokonają modyfikacji kontraktu na certyfikację tak, by oprzeć się na wzajemnym zaufaniu a nie na wynikach badania dokumentów i żądaniach zmian technicznych, jak to było do tej pory. To jedno zdanie wyjaśnia co się działo do tej pory – wygląda na to że USAF miało zastrzeżenia do jakichś podsystemów Falcona 9 i chciało by zostały one przekonstruowane a SpaceX nie miał zamiaru tego robić. 
Sekretarz Air Force powiedziała że problemem była niekompatybilność podejść między SpaceX a USAF – podejście SpaceX oparte jest na innowacyjności, a USAF na pomiarach, wynikach testów i powtarzalności tych wyników. 
USAF wymagało od SpaceX spełnienia jednego z trzech warunków:
  1. trzy loty z pełną instrumentacją pomiarową rakiety + 3-4 lat informacji z badań technicznych
  2. sześć lotów ze zredukowaną instrumentacją pomiarową rakiety
  3. 14 lotów pod rząd bez żadnej awarii, nawet bez żadnych danych pomiarowych

SpaceX już dawno spełnił wymóg #2, jest bliski spełnienia wymogu #3 (jak do tej pory jest 12 udanych startów F9 v1.1) a także spełnił część wymogu #1 (trzy loty z pełną instrumentacją pomiarową). Jednak USAF nadal nie chce wydać certyfikacji, jako że SpaceX nie dokonał w pojeździe zmian, które USAF zaproponowało na podstawie tych danych.

Nowe podejście oparte o zaufanie ma to zmienić – USAF zamiast żądać zmian w pojeździe, będzie ufało inżynierom SpaceX i ich wiedzy. Brzmi to bardzo dobrze, ale podejrzewam że wkurzy to ULA – jednym z powodów dla których ich rakiety są tak drogie jest właśnie to że wiele z podsystemów musiało zostać przeprojektowane tak, by spełniać wymagania USAF. 
Marek Cyzio Opublikowane przez: