Całe dzisiejsze przedpołudnie nad głową latał mi C-17 – lądował w Patrick AFB i za chwilę znowu był w powietrzu. Przy pierwszym lądowaniu myślałem że może coś przywieźli ale koło trzeciego zacząłem się zastanawiać co się dzieje. I okazuje się że wojskowi z Patrick AFB urządzili sobie dziś ćwiczenia z ewakuacji. Trochę szkoda że żona już tam nie pracuje – pewnie załapał bym się na „ofiarę” i przeleciał C-17. A tak mogłem tylko na to patrzeć z ziemi.
Same ćwiczenia były bardzo ciekawe – ćwiczono ewakuację z terenów na których nie ma przyzwoitego szpitala. Oczywiście „ofiary” były na tyle ciężko ranne że na pokładzie C-17 urządzono polową salę operacyjną w której „dokonywano” procedur niezbędnych dla podtrzymania przy życiu najciężej poszkodowanych. W sumie ciekawa idea, choć wolał bym nie być pacjentem w przypadku jakichś większych turbulencji.
Takie ćwiczenia są pewnie bardzo kosztowne – godzina lotu C-17 kosztuje około 24 tysięcy dolarów. Jednak ćwiczenia są niezbędne – w sytuacjach krytycznych potrafią uratować życie.