SpaceX opublikował trochę informacji o tym co się popsuło w czasie lotu 8 i okazuje się że pomimo bardzo podobnego czasu awarii oraz dla nas laików sposobu w jaki rakieta się rozleciała, awaria #8 była zupełnie inna niż #7.
Ale najpierw info o tym dlaczego niektóre silniki nie chciały się ponownie uruchomić w czasie powrotu i lądowania boostera – okazuje się że prawdopodobnie zapłonnik (który jest po prostu małym palnikiem) się przegrzał. W nowych raptorach ma on dodatkową osłonę termiczną która ma wyeliminować ten problem.
Awaria Starship #8 spowodowana była eksplozją Raptora – jednego z tych zwykłych a nie próżniowych. Awaria ta spowodowała mieszanie się tlenu z metanem i eksplozję. A ta załatwiła dwa pozostałe zwykłe i jeden próżniowy Raptor. Jako że dwa pozostałe próżniowe są zamontowane „na sztywno” to rakieta straciła kontrolę.
SpaceX dokonał ponad 100 testów Raptorów by zidentyfikować przyczynę tej eksplozji. Wygląda na to że dopiero Raptor 3 będzie ją miał całkowicie usuniętą (przez eliminację skręcanych złączy) ale w dwójce dokonano ciekawych modyfikacji – najważniejszą jest „obciążanie” śrub którymi skręcane są złączki. Dzięki temu jest mniejsza szansa że zmiany temperatury i wibracje spowodują poluzowanie się śrubki. Do tego ma być dodatkowy system przedmuchiwania okolic silników azotem i usuwania paliwa i utleniacza.
Najważniejsze jest to że problem z rezonansem który załatwił #7 nie wystąpił w #8. A to oznacza że nie ma systematycznego problemu z rakietą. Czyli szanse na udany #9 są spore. A ten już we wtorek jak wszystko dobrze pójdzie.