W sumie dość ciekawa idea NASA – zamiast latać na Marsa, który nie dość że jest daleko, to jeszcze prawie nie ma atmosfery, może lepiej wybrać się na Wenus? Na samą Wenus będzie raczej ciężko jako że planeta ma bardzo, bardzo gęstą atmosferę i spore temperatury na powierzchni. Ale za to można by zainstalować kosmiczny balon na wysokości 50 km nad powierzchnią – warunki tam są znośne – zarówno z punktu widzenia ciśnienia (równe jest ciśnieniu na Ziemi na poziomie morza) jak i temperatury (jedynie 75C), a do tego atmosfera powyżej zabezpiecza dość efektywnie przed promieniowaniem kosmicznym. Także grawitacja jest bliska tej na Ziemi – nie ma problemu z długotrwałym pobytem.
NASA planuje najpierw wysłać bezzałogową sondę, która by sprawdziła że możliwe jest stworzenie takiego balonu i że warunki są rzeczywiście takie jak naukowcy uważają. Potem poleciała by misja na 2 tygodnie, a potem misje były by o długości jednego roku tak by na Wenus stale byli ludzie.
Cóż, pomysł fajny, tylko zachodzi pytanie „po co?”. O ile Mars jest „kolonizowalny” – wydaje się że ludzie byli by w stanie żyć na Marsie na stałe, o tyle Wenus już taka nie jest – dostęp do powierzchni planety jest praktycznie niemożliwy co oznacza brak możliwości wydobycia surowców. A to oznacza że wszystko co na Wenus będzie latało, będzie musiało być przywiezione z Ziemi. Oczywiście długofalowo można sobie wyobrazić jakąś technikę terraformizacji Wenus przez zdmuchnięcie lub skroplenie części jej atmosfery tak by ciśnienie i temperatura na powierzchni były podobne do Ziemi. Ale to jednak znacznie trudniejsze niż zbudowanie miast na Marsie.