15 listopada znowu braknie kasy na funkcjonowanie rządu federalnego i tym razem nie zapowiada się by udało się odłożyć ten termin o następne 45 dni. A to oznacza że Starship MUSI dostać zgodę na start przed tym terminem. SpaceX ma nadal sporo pracy przy rakiecie i wbrew twierdzeniom Muska nie jest ona gotowa do lotu. Albo pewnie była gotowa ale jako że mieli trochę czasu to robi się poprawki które mają zwiększyć szanse na udany lot. Ten nowy segment z dziurami był już dwukrotnie zdejmowany – trudno powiedzieć czy po to by dostać się do zaworów / czujników pod nim, czy żeby dokonać modyfikacji w nim samym. Czekamy na poskładanie całej rakiety do kupy i WDR – wydaje się że w sytuacji gdy ograniczeniem jest brak zgody na start, WDR to świetne rozwiązanie bo zwiększa prawdopodobieństwo udanego odliczania jak już zgoda na start będzie.
Spacex pewnie także będzie robił dodatkowe testy „prysznica” – wiemy że dokonano pewnych modyfikacji w rurach które doprowadzają wodę więc trzeba to przetestować. Poza tym pewnie taki test pozwoli na lepsze oszacowanie w jakim stopniu woda z tego systemu zagraża środowisku naturalnemu.
Spodziewam się startu już niedługo. Myślę ze za jakieś 2-3 tygodnie max. I na pewno przed 15 listopada. Mam też nadzieję że start będzie na tyle udany, że FAA nie będzie musiała wszczynać następnego śledztwa a co za tym idzie licencja na trzeci start będzie znacznie prostsza / szybsza.
Najgorszy dla SpaceX scenariusz to eksplozja na platformie startowej. Gdyby do tego doszło, to Starship będzie opóźniony o wiele miesięcy, a może nawet lat. Niewiele lepszy scenariusz to eksplozja w czasie początkowych etapów lotu, kiedy rakieta jest na tyle nisko by jej szczątki spadły na stanowisko startowe. Wbrew pozorom to nie jest jakiś szczególnie mało prawdopodobny scenariusz – wystarczy awaria kilku Raptorów na raz i rakieta nie ma wystarczająco ciągu by lecieć do góry. Dlatego odetchniemy dopiero jak rakieta wzniesie się na wystarczającą wysokość i odsunie się od platformy nad ocean.
Najbardziej mnie ciekawi czy separacja się uda. W końcu SpaceX nigdy nie testował separacji w ten sposób. Nawet przetestować na ziemi to trudno, bo w momencie separacji rakieta będzie na tyle wysoko że powietrze będzie bardzo rozrzedzone i nie powinno przeszkadzać za bardzo gazom wylotowym z silników. Z drugiej strony jak porównamy konstrukcję np. Soyuza z Starship, to Soyuz jest znacznie bardziej ażurowy – gazy mają znacznie więcej miejsca na ucieczkę. Do tego Starship musi odpalić trzy silniki na raz. W sumie nie dziwię się że nie próbowano tego na ziemi – mieszanina tlenu atmosferycznego i gorącego metanu produkowanego w momencie uruchamiania silników by pewnie spowodowała sporą eksplozję. A na dużej wysokości nie ma tlenu który by ją mógł spowodować. Tak, to będzie na pewno najciekawszy moment lotu. Choć pewnie drugim ciekawym momentem będzie wejście w atmosferę drugiego stopnia. Jak tylko uda się utrzymać właściwą pozycję Starship, to oczekuję że dotrze on do powierzchni oceanu w jednym kawałku. Jednak właśnie utrzymanie odpowiedniej pozycji będzie najtrudniejsze – problemem jest zupełnie inne rozmieszczenie powierzchni aerodynamicznych niż w poprzednich „uskrzydlonych” pojazdach – zarówno X-37B jak i prom kosmiczny mają klapy na końcu kadłuba które są kluczowe do utrzymywania odpowiedniego kąta natarcia. Starship ich nie ma i ich rolę muszą przejąć dolne „skrzydła”. Są one na tyle szeroko rozstawione że ryzyko wprowadzenia pojazdu w ruch obrotowy jest duże. A powodów takiej awarii może być wiele – od algorytmu który nie jest w stanie opanować dynamiki pojazdu, poprzez tempo reakcji siłowników sterujących „skrzydłami” a skończywszy na mechanicznych awariach – np. kawałki płytek utykające w szczelinach i uniemożliwiające ruch, awaria samych siłowników i wiele innych. Mówiąc inaczej – jestem dość sceptycznie nastawiony że uda się w kontrolowany sposób sprowadzić Starship na ziemię (a raczej na Pacyfik).