Dziś o wynalazku nazwanym EmDrive. Na jego pomysł wpadł Roger Shawyer – naukowiec z UK. EmDrive jest silnikiem elektrycznym dla pojazdów kosmicznych. Tak – silnikiem elektrycznym = nie korzystającym z żadnych paliw, utleniaczy itp. Jeżeli rzeczywiście ten silnik działa, to byłby to wielki postęp – nawet silniki jonowe potrzebują paliwa – po pewnym czasie się ono kończy. A ten silnik paliwa nie potrzebuje wcale. Do tego niektóre z teorii próbujących tłumaczyć w jaki sposób miałby on działać pokazują że możliwe byłoby zbudowanie takiego silnika o całkiem przyzwoitym ciągu (rzędu setek newtonów). Podróż na Marsa pojazdem z takim silnikiem była by wtedy znacznie bardziej prawdopodobna.
Pan Shawyer rozpoczął prace nad tym silnikiem jeszcze w latach 90’tych. W 2000 roku założył firmę której celem jest rozwój tego silnika. W 2005 roku opublikował pierwsze materiały naukowe próbujące wyjaśnić zasadę jego działania. Przyjęto je z dużym niedowierzaniem. Silnik działa wbrew zasadom klasycznej, newtonowskiej teorii zachowania momentu. Ale autor się nie poddawał i robił eksperymenty pokazujące że pomimo że urządzenie łamie zasady fizyki klasycznej, to jednak produkuje jakiś ciąg.
W okolicach 2010 roku silnikiem zainteresowali się Chińczycy. I rozpoczęli nad nim prace. Ich wyniki opublikowano – okazuje się że przy relatywnie niewielkiej mocy (2.6 kW) dostarczanej energii, chiński silnik produkował 0.8N ciągu. To już spora wartość. Jednakże podobnie jak w przypadku zimnej fuzji nikomu nie udało się tego wyniku powtórzyć/zweryfikować.
W tym roku NASA przetestowała ten silnik korzystając z urządzeń które eliminują wpływ świata zewnętrznego. Urządzeń, które powstały by zweryfikować poprzedni pomysł jaki NASA stworzyła – silnik antygrawitacyjny. Który okazał się wielkim fiaskiem pomimo że pierwsze testy wypadały pomyślnie – okazało się że wpływ otoczenia powodował fałszowanie wyników. Dlatego NASA stworzyła bardzo dokładne urządzenie (komora próżniowa + specjalne wagi) pozwalające na pomiary ciągu nowych, egzotycznych silników w warunkach eliminujących wpływ otoczenia. I właśnie w tym urządzeniu przetestowano model silnika EmDrive. I wyszło że rzeczywiście produkuje on ciąg. Słaby (kilkadziesiąt mikronewtonów), ale mierzalny i powtarzalny. Jedyną ciekawostką z pomiaru było to że NASA testowała dwa silniki – jeden miał produkować ciąg a drugi był tak zaprojektowany by w świetle teorii jak on ma działać nie produkować żadnego ciągu. Jednak oba produkowały ciąg – wygląda na to że o ile silnik jest możliwy, o tyle nadal nie do końca wiadomo jak działa.
Sam silnik ma działać na zasadzie emisji mikrofal. Wyjaśnienie w jaki sposób ta emisja ma powodować odrzut jest trudne i opiera się na szczególnej teorii względności, relatywistycznych układach odniesienia i reakcji między mikrofalami a wirtualnymi cząstkami wypełniającymi wszechświat. Autor twierdzi że efekty jakie zachodzą są podobnie do żyroskopu laserowego, który pomimo że w świetle klasycznej, newtonowskiej mechaniki jest niemożliwy, to jednak działa.
Cóż, możliwe że udało się odkryć coś nowego, co zmieni świat. Możliwe też że to następna zimna fuzja. Ale warto śledzić ten temat.