Będzie coś z tego?

ESA ogłosiła program komercyjnych dostaw towarów do ISS / przyszłych stacji kosmicznych. Można składać oferty. jedna lub dwie z nich zostaną wybrane i dostaną (do podziału) do $2M euro.

Co ESA wymaga – znalezienia prywatnego finansowania na demonstracyjny lot do ISS z wyniesieniem 2 ton w górę i przywiezieniem 1 tony na ziemię. Z nadzieją że jak się to uda zademonstrować, to ESA może (ale nie musi!) zamówić dalsze loty w przyszłości. Potencjalny konkurent musi w większości z własnej kieszeni zbudować prototypowy statek kosmiczny i kupić lot rakiety nośnej która do wyśle na orbitę. I to wszystko ma być gotowe do 2028 roku. ESA obiecuje że da jakieś niesprecyzowane pieniądze, ale na razie nie ma ich w budżecie.

Tak, ESA chce powtórzyć sukces NASA, ale bez inwestowania pieniędzy. Z jednej strony wydaje się to bardzo ryzykowne – w obecnej sytuacji ekonomicznej, przy wysokich stopach procentowych znalezienie dużych ilości kapitału skłonnego na sfinansowanie raczej bardzo ryzykowne projektu może być trudne. Szczególnie w Europie, gdzie awersja do ryzyka jest większa niż w USA.

Z drugiej strony SpaceX udowodnił ponad wszelką wątpliwość że da się stworzyć model biznesowy który przynosi pieniądze. Więc teoretycznie ryzyko jest niewielkie – wystarczy po prostu znaleźć europejskiego Muska, następnie pozwolić mu zatrudnić europejskie odpowiedniki najzdolniejszych inżynierów SpaceX, dać im trochę kasy i za chwilę będziemy mieli europejskiego Falcona 9 i Dragona. Nie trzeba przecierać wielu ze ścieżek które SpaceX przetarł, wystarczy skopiować ich rozwiązania możliwie dokładnie (co może być trudne bo ITAR/szpiegowstwo itp.).

Moim zdaniem do konkursu staną przede wszystkim konsorcja dużych, europejskich kontraktorów kosmicznych – Airbus Defense & Space (który ma nadal know-how z budowy ATV), Thales Alenia Space (to samo + IXV/SpaceRider), Avio (IXV/SpaceRider) i ArianeGroup (IXV/SpaceRider). Prawdopodobnie wystartuje też The Exploration Company ze swoim Nyx, ale nie daje im wielkich szans, bo są nowi / nie mają wystarczająco dużego zaplecza finansowego i doświadczenia. Wspomina się także o Space Forge, ale też mam wrażenie że to za duży projekt jak dla tej firmy.

W sumie najlepszym rozwiązaniem było bu dokończenie/rozwinięcie projektu SpaceRider. Dziewiczy lot jest planowany na 2024 (ale biorąc pod uwagę małą ilość publikacji to pewnie się opóźni), pojazd jest zdecydowanie za mały by spełnić wymagania ESA, ale zawsze można zaprojektować większą wersję o większej ładowności, tyle że wymagało by to większej rakiety nośnej (SpaceRider ma latać na Vega-C i używać jej ostatniego stopnia jako modułu serwisowego). Tylko że to znowu byłby projekt finansowany przez rząd a co za tym idzie kosztujący majątek, trwający wiele lat i w razie niepowodzenia ryzyko ponosi EU a nie prywatni inwestorzy. Może rozwiązaniem jest darmowe udostępnienie technologii jakie stworzono dla tego pojazdu firmom które wygrają 1 fazę? W końcu NASA bardzo pomogła SpaceX udostępniając wiele kluczowych technologii, które były niezbędne do zbudowania F9, Merlina czy Dragona.

Największym problemem w wymaganiach ESA jest ta tona ładunku na ziemię. Zbudowanie statku kosmicznego zdolnego do powrotu z orbity w jednym kawałku jest bardzo trudne, a zrobienie to tak by jeszcze było tanio to tylko SpaceX umie.

Marek Cyzio Opublikowane przez: