Zachęceni piosenką Kory i Maanamu oraz opowieściami znajomych o tym jak piękne jest Buenos Aires postanowiliśmy zarezerwować jeden dzień na zobaczenie tego miasta. To co dalej napiszę jest moją osobistą opinią i proszę jej nie brać pod uwagę planując wycieczki do Argentyny. No więc Buenos Aires nam się BARDZO nie podobało. Pierwsze odczucie – dzielnica MDM w Warszawie. Monumentalność art-nouveau i czegoś co raczej przypominało socrealizm niż art-nouveau. No i oczywiście akcenty neo-klasyczne jak no widoczny na pierwszym zdjęciu obelisk (jest on oficjalnie uważany za miejsce w którym jest centrum Buenos Aires).
Miasto jest śmierdzące – wydech z tysięcy ciężarówek jadących z portu z ładunkami miesza się ze smrodem papierosów i sików. Jest raczej czysto, choć plagą są wyraźnie miłośnicy gumy do żucia (rozumiem dlaczego Singapur wprowadził jej zakaz). Jest też raczej bezpiecznie – jest bardzo dużo Policji. Pomimo tego co zobaczycie na zdjęciach, w mieście jest bardzo mało zieleni – Buenos jest jednym z najmniej zielonych miast na świecie.
Obeszliśmy kilka dzielnic Buenos Aires – od San Telmo, poprzez Puerto Madero, Retiro aż do Recoleta i Palermo. Wszystko to jest w kupie i w ciągu jednego dnia można obejść całość na piechotę (choć pewnie zrobiliśmy następne kilkanaście kilometrów). Każda dzielnica ma swój urok, ale nie jest to coś, czym można by się zachwycać.
Słynny Woman’s Bridge w Puerto Madero okazał się fajną, ale nie jakoś specjalnie zachwycającą kładką. Do oceanu nie udało nam się dojść – weszliśmy w „Reserva Ecologica Costanera Sur”, ale komary błyskawicznie poinformowały nas że to zły pomysł. Ich ilość i zaciekłość przewyższała to do czego przyzwyczaiła nas Floryda, więc dokonaliśmy odwrotu.
Jedyną w miarę przyjemną dzielnicą była Recoleta – było pełno straganów ze śmieciami (zakupiliśmy jakieś), były fajne i niedrogie knajpki serwujące piwo, wino i kawę, na ulicach ludzie tańczyli tango (a potem oczekiwali pieniędzy za patrzenie i byli dość nachalni w swoich oczekiwaniach). Jednak najciekawszym fragmentem był cmentarz. Bardzo ciekawy, choć jak wszędzie trudno było się opędzić od namolnych zbieraczy pieniędzy. Tak, zbieracze pieniędzy byli gorsi od komarów, a nie można było rozwiązać problemu jak z komarami.
Zakończeniem naszego krótkiego, acz intensywnego pobytu w Buenos Aires był nieodzowny pokaz tanga. Wybraliśmy się za radami różnych przewodników do „Confitería Ideal” – miejsce było bardzo historyczne (podobno od ponad 100 lat nie robiono tam remontu) i zachwalane przez znawców. Jako że był to mój pierwszy w życiu (i raczej ostatni) pokaz tanga, to nie umiem odpowiedzieć czy był udany czy raczej nie. Dwóch facetów grało muzykę, od czasu do czasu jeden albo dwóch gości śpiewało a w pozostałych momentach jedna do dwóch par wyczyniała wygibasy na parkiecie. Całkiem interesujące wygibasy, ale na tańcu się nie znam więc nie będę oceniał. Jedyne co zauważyłem to konieczność posiadania właściwej bielizny przy tańczeniu tanga.
A oto i obiecane zdjęcia, są raczej dość przeciętne – pogoda w Buenos była nie najlepsza do fotografii – duża wilgotność i spore zachmurzenie.
Widok z Plaza Del Mayo na ulicę na której był nasz hotel. Jej nazwa jest za długa.
Plaza del Mayo
Plaza del Mayo
Plaza del Mayo
Av Paseo Colon
Ministerstwo obrony Argentyny – dziwne że przy takim budynku przegrali wojnę o Falklandy/Malwiny
Czołg
Woman’s Bridge w Puerto Madero
Dźwig-dekoracja w Puerto Madero
Puerto Madero – restauracje, sklepy i hotele. A w tle Ministerstwo Obrony
Woman’s Bridge z punktu widzenia przechodnia
Puerto Madero
Puerto Madero
Wieżowiec z dziurką, pewnie koło lotniska ma to sens
Wylęgarnia komarów
Ulica Florida, skrzyżowanie z Av Cordoba
Plaza General San Martin
Plaza General San Martin
Plaza General San Martin
Plaza General San Martin
Plaza General San Martin
Ulica monstrum – taka wielka że nawet ma kilka nazw – w tym miejscu nazywa się jednocześnie Cerrito, Av 9 de Julio i Carlos Pellegrini
Iglesia San Nicolas de Bari i kobieta wykonująca jakieś voodoo
Iglesia San Nicolas de Bari
Iglesia San Nicolas de Bari
Starbucks też był
Nuestra Senora del Pilar
Jakieś UFO w Nuestra Senora del Pilar
Nuestra Senora del Pilar – strażnik na mnie nakrzyczał że jestem cham i prostak robiąc zdjęcia w czasie mszy
Cmentarz na Recoleta
Cmentarz na Recoleta i jacyś egipscy faraonowie albo coś w tym stylu
Polskie akcenty
Cmentarz
Wsadziłem obiektyw do grobu – jak widać mają rozmach
Raczej luźne stroje jak na cmentarz
Cmentarz i coś jak Interstellar
Znowu cmentarz
Więcej polskich akcentów
Tego grobu niestety nikt nie remontuje (ciekawe czy w czasie remontu naprawia się także szkielety?)
Kot (żywy) na cmentarzu
Pokaz tanga w Confiteria Ideal – orkiestra idealna
Sala nieremontowana od 100 lat
Jakaś wojskowa pozycja (ten facet stale miał minę jakby mu smakowało)