Edward Ellegood (autor bloga FLORIDA SPACErePORT) skomentował najnowsze doniesienia o planach Virgin Galactic. Są one zgodnie z moimi przemyśleniami, więc je przytaczam. Edward napisał że to co się dzieje w Virgin jest typowym przykładem scope creep – problemu dobrze znanego wszystkim inżynierom, kiedy to zakres prac wzrasta w miarę rozwijania się projektu pociągając za sobą koszty i terminy i zmuszając w końcu inżynierów do zaprojektowania kompromisowego rozwiązania. Dokładnie to się dzieje w Virgin Galactic – firmie, która została stworzona w celu oferowania załogowych lotów suborbitalnych. LauncherOne był pierwotnie pomysłem na wykorzystanie WhiteKnightTwo w czasie kiedy stoi on bezczynnie w hangarze i generuje koszty. Dlatego rakieta miała być wystrzeliwana z powietrza. Jednak projekt się rozrósł i teraz rakieta potrzebuje własnego samolotu. Który będzie bardzo rzadko używany = będzie 'królową hangarów” podobnie jak WhuteKnightTwo. Koszty utrzymywania dwóch używanych sporadycznie samolotów będą olbrzymie. Do tego wystrzeliwanie rakiet z powietrza nie ma sensu co wiele lat temu udowodnił Orbital ze swoją rakietą Pegasus i co niedawno odkrył Stratolaunch. Jak zauważa Edward, gdyby nie początkowe wymaganie użycia WhiteKnightTwo, to Virgin by prawie na pewno zaprojektowało rakietę startującą z ziemi.
Jak widać są firmy, które mają wizję i konsekwentnie dążą do jej realizacji (SpaceX, Blue Origin) i są firmy które rzucają się na boki próbując desperacko znaleźć sobie niszę rynkową (Virgin Galactic, Straotolaunch). To samo działo się w czasie internetowej bańki na rynku w 2001 roku. Niestety doświadczenia z bańkami na rynkach pokazują że jak takowa w końcu pęknie, to padną nie tylko firmy nie mające porządnej wizji, ale także część z tych które ją miały, ale były za słabe by przetrwać.