Dziś (a raczej wczoraj bo zacząłem pisać ten post wczoraj ale ktoś mi przeszkodził) dzień „coś się ruszania”. Tym razem Virgin Galactic. Firma przeprowadziła dziś próbny lot SpaceShipTwo. Bez uruchamiania silnika, ale nadal to jakiś postęp biorąc pod uwagę że samolot był uziemiony od lipca 2021 roku kiedy to Richard Branson o mało co nie zakończył życia (nadal nie wiemy jak bardzo blisko było katastrofy, ale różne plotki jakie się pojawiły wskazują na to że było dość blisko).
VG podobno dokonało wielu zmian strukturalnych zarówno w SpaceShipTwo jak i WhiteKingTwo tak, że (zakładając że dzisiejszy test niczego nowego nie wykryje) będzie można latać raz w miesiącu. Problem w tym że raz w miesiącu to za mało by firma zarabiała, ale przynajmniej będzie mniej tracić (obecnie firma „spala” $125M kwartalnie). Zakładając $3M za każdy lot, trzeba jakieś 60 lotów kwartalnie czyli dwa dziennie (zakładam że dojdą jakieś koszty operacyjne). VG planuje 400 lotów rocznie czyli 100 kwartalnie, ale dopiero za pomocą swoich nowych samolotów klasy „Delta”. Mają one być bardziej, lepiej i taniej i właśnie to pokazuje obecne bolączki – łatwość i koszt budowy, łatwość i koszt serwisowania no i częstotliwość lotów – to główne obszary zmian między obecnym SpaceShipTwo a Delta. Ciekawe że jednak uparcie trzymają się tego idiotycznego silnika na nylon i podtlenek azotu pomimo że sprawiał on tyle problemów przez długi czas. Ten silnik jest jednym z powodów dla których tak trudno zwiększyć częstotliwość lotów.
Nie wróżę tej firmie sukcesu. Boje się że zanim w końcu uda im się wyjść na plus, SpaceX zacznie oferować loty wycieczkowe na Księżyc w podobnej cenie i ze znacznie większą szansą na przeżycie takowego. Nie, nie spodziewam się by SpaceX to szybko osiągnęło, ale VG obiecuje nam loty od tylu lat że już straciłem nadzieję i bardziej wierzę w SpaceX niż VG.
A jak już jesteśmy w temacie SpaceX, to jest niezła rozróba związana z bałaganem jaki narobił Starship przy starcie. Pamiętacie 9/11 i pył który się uniósł po zawaleniu się wież WTC? Ludzie którzy się tego nawdychali mieli potem olbrzymia gamę chorób. I teraz podobna sytuacja jest ze startem Starship – chmura pyłu przeszła nad okolicznymi miastami i EPA robi badania jaki to miało wpływ na ludzi, na środowisko i na chronione gatunki. Syf spadł dużo dalej niż to było opisane w zgodzie środowiskowej jaką zaaprobowało FAA. Pewnie SpaceX będzie musiał zapłacić jakieś kary i udowodnić FAA że przy następnym starcie to się nie powtórzy, co powinno być relatywnie łatwe. Jednak niesmak zostanie.