Dziś będzie piękny start. Jest on planowany na 20:44 – około 20 minut po zachodzie słońca. A to oznacza piękne widoki (zakładając brak chmur).
Sprawdzam od wczoraj prognozy pogody i trudno powiedzieć co będzie. Pogoda raczej nie powinna spowodować opóźnienia – jeżeli będą jakieś burze, to będą one daleko od platformy, wgłąb lądu. Jednak mogą być chmurki. Windy dodało ostatnio fajny model pogodowy – nazywa się HRRR i ma dużą rozdzielczość – 3 km. I z moich obserwacji jest dość dokładny, szczególnie w krótkim okresie czasu (12h). I tenże model przewiduje że pogoda powinna być OK.
Rakieta to 1067, to dopiero 5 lot tego boostera (Apple poprawia mi to na biosfera). „Dopiero 5” 😉 Co to się porobiło… Jak dziś pamietam pierwszy start F9 Block 5 z czarnym interstage – byłem na Playalinda Beach wtedy. Pamietam też jak przypływała barka z dziurą na wylot po tym jak F9 w nią trafił. Albo jak przypłynęły resztki F9 na barce. A teraz lądowania są tak rutynowe że nikt się nie dziwi. Jeszcze niedawno booster po trzech lotach uważany był za zużyty. A teraz mamy boostery z 13 lotami na liczniku i pewnie niedługo zobaczymy 14. Falcony 9 latają tak często że nawet przed dom mi się już nie chce wyjść na dzienny start (tak było z ostatnim). Jedynie te bardziej nietypowe starty mnie jeszcze zmuszają do ruszenia tyłka – starty w nocy, jakieś nietypowe ładunki, Falcon Heavy (kiedy w końcu poleci, miały być trzy w tym roku!), Atlas V, Delta 4 Heavy, Astra, SLS i oczywiście Terran. Chciałbym się tez wybrać na inauguracyjny start Starship ale do końca roku zostało mi dwa dni wolne w pracy więc raczej nie ma na to szans.
Jak ktoś zauważył 2022 może być przełomowym rokiem – jak gwiazdy się ułożą, to w tym roku wystartują w końcu dwie wielkie rakiety – SLS i Starship. SLS wydaje się mieć szanse na tegoroczny start – NASA w tym momencie planuje koniec sierpnia/początek września i spodziewam się nie więcej niż 1-2 miesięcy opóźnienia – startu w 2022. Starship trudno powiedzieć, eksplozja sprzed kilku dni na pewno opóźniła start o co najmniej miesiąc. Ale też mam nadzieję że nastąpi to w 2022. Poza tym oczywiście czekam na Terran – też jest obiecywany na ten rok i z tego co słychać to poleci.
O New Glen nawet nie chcę wspominać. Podobno nadal nie mogą opanować tej rakiety i szanse na lot w 2023 są zerowe a i 2024 jest niepewny. Problemy są wszędzie – silniki BE-4 mają za małą trwałość + problemy z powtórnym uruchomieniem. To nie dotyka ULA, bo im wystarcza jedno uruchomienie na platformie i 3-4 minuty trwałości. Jednak New Glen będzie wymagał co najmniej dwóch uruchomień (a może nawet trzech bo podobnie jak F9 może wymagać reentey burn) i trwałości liczonej w godzinach a nie minutach. Ale to nie koniec problemów, BO nadal nie ma gotowego drugiego stopnia New Glenn. I podobno jakoś ten drugi stopień im nie wychodzi. Nie wiadomo także nic o postępach „Jarvis” – stalowego zbiornika który miał być protoplastą drugiego stopnia wielokrotnego użycia. Podobno zmienił lokalizację na ich platformie ale poza tym zero informacji.
Vulcan jest gotowy. ULA ma dwa gotowe egzemplarze które czekają na silniki. Które jak Tory tweetuje od kilku lat są prawie gotowe. Jednak podobno mają one w końcu dotrzeć do ULA w lecie tego roku (czyli lipiec-sierpień). I jest niewielka szansa że Vulcan poleci w 2022. Jednak to zależy do tego jakie i ile silników dostanie ULA. Pierwotny plan zakładał że pierwsze dwa będą nadawały się wyłącznie do testów statycznych – wytrzymają jedno-dwa uruchomienia po kilka sekund i dopiero potem ULA dostanie dwa które będą w stanie wytrzymać cały lot. Dlatego ULA ma dwa egzemplarze Vulcana – w czasie gdy pierwszy miał być testowany na platformie, drugi miał mieć montowane docelowe silniki. Potem szybki swap i start. Nie ma żadnych publicznych informacji czy to nadal jest obowiązujący plan, czy raczej ULA od razu dostanie docelowe silniki i po testach statycznych ta sama rakieta poleci. To by pewnie przyspieszyło lot, choć to wcale nie jest pewne – nie wiemy czy rakieta nie będzie wymagała jakiejś większej inspekcji po teście statycznym. Do tego informacje jakie się pojawiają wskazują na konieczność wymiany jakichś elementów (zapłonniki?) w BE-4 po każdym uruchomieniu – podobnie jak to było w RD-180. Czyli po teście statycznym rakieta musi wrócić do hangaru na dłuższy czas. Przy dwóch zestawach silników można by po prostu zmienić rakietę i użyć tej drugiej do lotu. Przy jednym może się okazać że zamiast testu statycznego lepiej zrobić WDR i nie uruchamiać silników – tak jak to ULA robiła z Atlas V i Delta 4. Cóż, wszystko się okaże w ciągu najbliższych miesięcy. Ciekawe czy ULA zauważyła ostatnią eksplozję Starship – w końcu to problem związany z użyciem metanu jako paliwa, który nie występował we wcześniejszych rakietach. Ale niw powinien on być problemem w BE-4 – rakieta ma tylko jedną turbosprężarkę i to co z niej wychodzi to gorący tlen, podobnie jak w RD-180. Dlatego ryzyko pojawienia się dużych ilości metanu pod rakietą jest niewielkie. Do tego ULA ma dużo doświadczenia w rakietach napędzanych ciekłym wodorem i nie spodziewam się jakichś komplikacji.
SLS też jest „gotowy” ale NASA ma zasadę sprawdzenia każdej śrubki trzy razy zanim wystawi rakietę na platformę, więc opóźnienia są nieuniknione. Poza tym NASA nie może sobie pozwolić na porażkę. SLS musi zadziałać perfekcyjnie za pierwszym lotem.
No nic, jak nie skończę tego przydługiego posta to Falcon 9 wystartuje pierwszy 😉