Czyli co tam nowego się dzieje – po pierwsze w piątek rano leci Atlas V z satelitą Morelos-3. To rzadki, komercyjny start Atlasa V. Konfiguracja jest dość widowiskowa – dwie rakiety pomocnicze na paliwo stałe. Do tego start przed świtem – powinna być powtórka niesamowitych widoków jakie były ostatnim razem. Niestety nadal mam problem z moim super-szerokokątnym obiektywem, więc muszę się oddalić od CCAFS zamiast przybliżać. Dla miłośników Nikona pewna, ważna informacja – Nikon twierdzi że ich droższe aparaty są „odporne na warunki atmosferyczne”. Nie wierzcie temu za bardzo. Nikony mają mechaniczny czujnik otwarcia przesłony który służy do współpracy z obiektywami, które pozwalają na jej ręczną regulację. Niestety tenże czujnik nie jest uszczelniony – włazi w niego woda, piasek i sól. No i po jakimś czasie (u mnie to trzy lata), całość się psuje i Nikon odmawia współpracy z niektórymi obiektywami. Nie wiem jeszcze ile będzie kosztowała naprawa, ale po tym starcie planuję wysłanie go do serwisu – nie będzie żadnych zdjęć przez kilka tygodni. Wracając do Morelosa – Atlas V jest już ładnie poskładany do kupy i czeka na piątkowy start.
Druga informacja to start indyjskiej rakiety PSLV. Umieściła ona na orbicie jednego dużego satelitę i kilka mniejszych. O samej rakiecie pisałem już wiele razy, więc tylko powtórzę szybko że jest najdziwniejszym zlepkiem technologii – cztery stopnie na przemian na paliwo stałe i ciekłe i pokazuje że komuś zabrakło kreatywności w nazywaniu – skrót PLSV oznacza w wolnym tłumaczeniu „rakieta do wystrzeliwania ładunków na orbity polarne” – żaden Atlas, Merlin, Falcon czy Delta tylko PLSV…
A trzecią wiadomością jest pożegnanie statku kosmicznego HTV – dziś po ponad miesiącu odcumował on od ISS i za jakiś czas ma wejść w atmosferę i się spalić.
P.S. Nie będzie zdjęć czerwonego księżyca – mieliśmy wczoraj spore zachmurzenie 🙁