Eksponaty muzealne – silnik SM-65 Atlas B

Tym razem kilka słów o pewnym ciekawym silniku jaki leży u nas w muzeum. Jest to silnik od pojazdu o nazwie X-12. Jak pewnie wielu z czytających wie, oznaczenie „X” przeznaczone jest w USAF dla prototypowych samolotów – najbardziej znanym obecnie jest pewnie X-37B, ale czytelnicy pewnie umieją wymienić kilka innych X’ów. I właśnie ciekawostką jest że dwa z X’ów nie były wcale samolotami. Były to X-11 oraz X-12, które oba były prototypami międzykontynentalnej rakiety balistycznej SM-65 Atlas. X-11 nosił także nazwę SM-65 Atlas A a X-12 nazywał się SM-65 Atlas B. I silnik umieszczony w muzeum pochodzi właśnie do Atlasa B. 
Jako że poprzedni post był o pojeździe SSTO (czyli takim, który potrafi w całości dotrzeć na orbitę), warto zauważyć że SM-65 Atlas był „prawie” takim pojazdem – nie miał osobnego pierwszego i drugiego stopnia rakiety, ale także nie dolatywał na orbitę w całości – w trakcie lotu pozbywał się dwóch z trzech silników i leciał dalej na jednym. Silnik na zdjęciu to właśnie jeden z tych silników które odpadały w czasie lotu. Powodem takiego rozwiązania był strach projektantów przed uruchamianiem silników w czasie lotu. W związku z czym wszystkie silniki Atlasa były uruchamiane na ziemi i nie było problemu.
Silnik od rakiety SM-65 Atlas B

SM-65 Atlas był także niezwykły z innego powodu – jego zbiorniki paliwa wykonane były z tak cienkiej stali, że działały jak balony – w przypadku gdyby uciekło z nich ciśnienie, cały pocisk by się złożył. W moim muzeum chodzi legenda o tym jak to kiedyś mieliśmy takiego Atlasa jako jeden z eksponatów. Żeby się nie złożył, był stale podłączony do sprężarki która miała awaryjny agregat na wypadek braku prądu. Niestety muzeum w Wright-Patterson nie miało Atlasa w swojej kolekcji, więc go nam zabrano. Ale nie zatroszczono się o zainstalowanie awaryjnego zasilania i podczas którejś awarii prądu Atlas im się złożył. Ile w tym prawdy – nie wiem – ale faktem jest że to muzeum miało Atlasa wystawionego do 1998 roku i już nie ma.

Pomimo że SM-65 Atlas był bronią ofensywną, to przysłużył się bardzo cywilom. Największą zasługą tego pocisku jest powstanie spray’u którzy wszyscy dobrze znają – WD-40. Ponieważ zbiorniki Atlasa były zrobione z bardzo cienkiej stali, to miały one bardzo przykrą cechę błyskawicznego korodowania. W związku z tym należało wynaleźć produkt, który skutecznie zabezpieczył by stal przed korozją. Produkt miał przede wszystkim usuwać wodę ze szpar – dlatego WD oznacza „water displacement” (usuwanie wody). Firma która go wynalazła próbowała coraz to różne kombinacje chemikaliów. I dopiero czterdziesta kombinacja była tym czego szukali. Stąd wzięła się nazwa WD-40.

Rakieta Atlas została także użyta do wystrzelenia w kosmos sond Mariner (które poleciały na Venus, Marsa i Merkurego) oraz oczywiście jako rakieta nośna do wystrzeliwania w kosmos astronautów w kapsule Mercury.

Jeżeli ktoś chce zobaczyć rakietę Atlas, to Kennedy Space Center ma pięknie odrestaurowany egzemplarz:

Ogródek rakietowy w KSC, pierwszy z lewej jest Atlas-Mercury a na środku jest Atlas w wersji „wojskowej”

A na koniec zagadka dla czytelników. Jak widać na zdjęciach, Atlas V jest stalowy. Dlaczego więc na zdjęciach ze startu jest on biały???? Ciekawe czy ktoś zgadnie???

Marek Cyzio Opublikowane przez: