W sumie to żadna nowość, jako że przypuszczaliśmy to już od dawna – generał Bogdan powiedział na seminarium że modele A, B i C F35 mają tylko 20-25% wspólnych części – praktycznie tylko awionika i kokpit. A poza tym wszystko jest inne pomimo że wyglądają dość podobnie. Czyli mówiąc inaczej powinny się nazywać F-35, F-36 i F-37 jako że są to praktycznie trzy niezależne samoloty z trzema osobnymi liniami produkcyjnymi. Pozytywnym aspektem tej pomyłki stulecia jest to że po raz któryś udało się udowodnić że nie da się zaprojektować jednego samolotu, który by spełniał wymagania Air Force, Navy i Marines i następny samolot (6 generacji?) nie popełni tego błędu.