Firefly w końcu poinformował o swoich planach „następnej” rakiety (tej po Alpha). 16 ton na LEO, 5 metrowa osłona ładunku = coś jak wcześniejsze wersje F9, tyle ze na początku jednorazowa ale są (niezbyt sprecyzowane) plany odzysku 1 stopnia. Oczywiście Firefly twierdzi że ich jednorazowa wersja będzie porównywalna cenowo z F9 ale to mantra wszystkich firm próbujących konkurować ze SpaceX. Pierwszy stopień ma być wspólny dla Antaresa 330 i tej nowej rakiety. Siedem silników Miranda z łącznym ciągiem 7.1 MN. Drugi stopień to Miranda Vacuum z ciągiem 890 kN.
Miranda jest dość ciekawą konstrukcją – silnik działa w dość nietypowym systemie gdzie turbosprężarka napędzana jest gazami z głównej komory spalania. Zaletą takiego rozwiązania jest relatywna prostota – nie ma osobnej komory spalania do napędzania turbosprężarki. Drugą zaletą jest bardzo szeroki zakres regulacji ciągu. NASA zaprojektowała w latach 60’tych silnik działający w tym cyklu, ale w końcu nie użyła go do niczego. Blue Origin używa tego cyklu w silniki BE-3 który napędza New Shepard. Co ciekawe wersja BE-3U która ma być użyta w Blue Moon używa trochę innego cyklu – turbinę napędza wodór który się rozgrzał chłodząc dyszę. Jeszcze prostsze i bezpieczniejsze rozwiązanie.
Firefly chce latać zarówno z Wallops jak i z CCSFS/KSC ale bez własnej platformy – w CCSFS/KSC chcą używać LC-39B w przerwach pomiędzy SLS. A właśnie – a propos używania różnych platform i budynków w CCSFS/KSC – podobno SpaceX chce używać VAB do przechowywania SuperHeavy/Starship ale to plotki więc nie wiem ile w nich prawdy. I podobno start S25 się obsuwa na sierpień – wrzesień, lipiec jest już nawet poza Elono-datami. W przyszłym tygodniu mają robić testy statyczne S25 to może będzie coś więcej wiadomo na temat ewentualnej daty startu, jednak naprawy stanowiska startowego zajmują dłużej niż to planowano i jeszcze daleko do doprowadzenia tegoż do stanu działalności.