Indie wystrzeliły dziś rakietę PSLV (o której zdumiewającej konstrukcji pisałem kiedyś tutaj) wraz z pierwszym indyjskim satelitą Marsa (w filmiku powyżej start jest w 33 minucie). Start był udany i odbył się zgodnie z planem. Satelita obecnie znajduje się na orbicie Ziemi, ale w ciągu najbliższych kilku tygodni dokona on sześciu odpaleń swojego silnika manewrowego które docelowo rozpędzą go do prędkości pozwalającej na wyrwanie się z pola grawitacyjnego Ziemi. Ostatnie uruchomienie silnika odbędzie się 1 grudnia i wtedy to dopiero satelita ruszy w podróż na Marsa.
W odróżnieniu od NASA, Indie są oszczędne. W związku z czym satelita który dziś poleciał kosztował jedyne $73M a jego zbudowanie trwało mniej niż dwa lata. W NASA za te pieniądze nie dało by się pewnie stworzyć planu misji a co dopiero zbudować coś co można wystrzelić.
Satelita ma dolecieć na Marsa 24 września 2014, kiedy to silnik satelity dokona korekty trajektorii tak by grawitacja Marsa mogła go złapać. Satelita będzie latał po bardzo eliptycznej orbicie – w perygeum będzie prawie się ocierał o atmosferę Marsa, a w apogeum będzie oddalał się na ponad 50000 mil. Satelita jest wyposażony w pięć instrumentów naukowych:
- kamerę o średniej rozdzielczości (nie wiem ile to jest „średnia”), ale raczej nie oczekujmy zdjęć roznegliżowanych Marsjanek na marsjańskich basenach
- spektrometr na podczerwień pozwalający na badanie z czego składa się powierzchnia Marsa,
- trzy instrumenty badające skład atmosfery, z czego jeden ma za zadanie poszukiwanie metanu.
A za dwa tygodnie startuje z KSC amerykański satelita Marsa – MAVEN. Jego celem jest także badanie atmosfery Marsa. MAVEN jest znacznie większy od indyjskiego satelity i oczywiście kosztował 10x więcej. MAVEN dotrze na Marsa dwa dni przed indyjskim satelitą.