Bloomberg stworzył narzędzia które pozwalają na dość dokładne szacunki produkcji Modelu 3. Na tyle dokładne że firma wykryła przerwę w produkcji Modelu 3 zanim Tesla się do niej przyznała. Przerwa nie jest spowodowana żadnymi problemami – linia produkcyjna jest modyfikowana by przyspieszyć produkcję. Jednak jak do tej pory rozpędzanie produkcji Modelu 3 idzie znacznie gorzej niż Musk obiecywał – zarówno na początku (5000 miesięcznie do końca 2017), jak i w listopadzie 2017 (5000 miesięcznie do końca marca 2018) a także wg. najnowszych obietnic ze stycznia 2018 (5000 miesięcznie do końca czerwca 2018). Jak na razie produkcja osiągnęła około 1000 egzemplarzy miesięcznie a łącznie wyprodukowano od początku około 10 tys. egzemplarzy. Przy obecnym tempie wzrostu produkcji firma ma szansę osiągnąć 2400-3000 egzemplarzy miesięcznie do końca czerwca a 10 tys. miesięcznie pewnie w pierwszym kwartale 2019. Oczywiście istnieje nadzieja że zmiany jakie dokonano na linii produkcyjnej pod koniec lutego spowodują że tempo wzrostu produkcji będzie lepsze. Szanse na osiągnięcie 10 tys. egzemplarzy miesięcznie do końca czerwca są jednak raczej zerowe.
Dlaczego to tak poważny problem? Po pierwsze każdy spóźniony egzemplarz Modelu 3 to chwila wytchnienia dla konkurencji która bardzo intensywnie pracuje nad samochodem który mógłby z Modelem 3 konkurować. Jak na razie nie słychać o niczym konkretnym; ale pojawiają się pierwsi konkurenci Modelu S i X – Jaguar pokazał I-Pace, Porsche Mission E Cross Turismo (a Porsche Mission E jest już bliskie produkcji), Audi pracuje nad kilkoma modelami pod łączną nazwą E-Tron, BMW poinformowało o tym że nadchodzi model i4 a Mercedes pokazał model EQC. Hyundai wypuszcza Kona Electric, a Volvo Polestar 1 (ale będzie to hybryda a nie w pełni elektryczny). Hybryd też się pojawiło sporo na rynku, wiele z nich z możliwością ładowania w domu. Malkontenci pewnie zauważą że praktycznie wszystkie te samochody to prototypy i pewnie da się je najwcześniej za rok czy półtora kupić. Spróbujcie więc kupić Model 3 – obecnie strona Tesla informuje że zamawiając dziś należy się spodziewać dostawy za 12-18 miesięcy.
Głównym powodem dla którego ludzie mogą wybrać Model 3 nad konkurencją jest sieć superchargerów. Jednak Tesla kilka dni temu zrobiła sporego psikusa właścicielom Modelu 3 – ceny energii elektrycznej na stacjach superchargerów gwałtownie wzrosły – w niektórych przypadkach dwukrotnie. Powoduje to że „zatankowanie” Modelu 3 zaczyna zbliżać się do kosztu tankowania samochodu hybrydowego – Tesle potrzebują około 25 kWh na 100 mil = przy obecnych cenach energii na stacjach superchargerów na Florydzie to około $6. Toyota Prius Prime ma 54 MPG = na dwóch galonach można przejechać 100 mil = około $6. I w ten sposób zysk z elektrycznego znikł kompletnie. Do tego Tesla sugeruje dalsze podwyżki cen energii na stacjach superchargerów.
Podsumowując – okienko w którym Tesla miała monopol na rynku zaczyna się powoli zamykać. Ilość egzemplarzy Modelu 3 jakie wchłonie rynek zmniejsza się z każdym dniem, konkurencja nie śpi a klienci liczą i im wychodzi że może to nie taki wspaniały interes. Jak firma szybko nie zwiększy produkcji i nie zacznie zaspokajać popytu, to ten pójdzie gdzie indziej.