Tak jak informowałem wcześniej, dziś był ostatni dzień kiedy to Kennedy Space Center organizowało „mega tour” – wycieczkę w czasie której można było zajrzeć zarówno do środka VAB jak i na platformę LC-39A. Jako że nigdy nie byłem w żadnym z tych miejsc + nie zapowiada się bym tam kiedykolwiek trafił wykorzystując bycie woluntariuszem, to zdecydowałem się w końcu zapłacić sumę $40 (plus podatek!) i zobaczyć czy warto. Osoby którym nie chce się czytać reszty od razu informuję że WARTO! Oczywiście zakładając że się jest miłośnikiem rakiet – na wycieczce było sporo kobiet przyciągniętych na siłę przez mężów i chłopaków i widać było że one pewnie miały zupełnie inne niż ja zdanie. Ale ten blog jest przede wszystkim dla miłośników rakiet, więc opinię kobiet (stare, zardzewiałe, brudne i śmierdzące żelastwo) zignorujemy.
Wycieczkę obsługiwała moja dobra znajoma z KSC (znamy się bo ona zazwyczaj obsługuje wycieczki Then & Now i ja przejmuję od niej zwiedzających by pokazać im muzeum). Zawieziono nas najpierw na NASA Causeway gdzie ludzie mogli sobie zrobić zdjęcia aktywnych platform z daleka, a następnie podjechaliśmy pod VAB. Wpuszczono nas przez boczne drzwi i od razu trafiliśmy do głównej hali. Budynek jest tak olbrzymi że nie da się tego opisać. Panuje w nim przyjemny chłód – podobno temperatura jest stała, niezależnie od pory roku. W środku jest niewyobrażalnie wysoka hala której używano do podnoszenia pojazdów (różnych stopni Saturna V oraz kawałków promu kosmicznego z poziomu do pionu. Kawałki te były następnie podnoszone aż pod sufit (który znajduje się prawie 150 metrów wyżej), przenoszone przez okno między tą halą a jedną z zatok w których się składa rakietę (jest ich cztery, ale tylko trzy są funkcjonalne) opuszczane na dół. Powodem takiej dziwnej sekwencji jest konstrukcja VAB – na dole wielkie kratownice (przypominające takie z jakich się buduje mosty) blokują przejście między halą a zatokami i poza jakimiś niewielkimi obiektami wszytko inne musi iść górą.
Próbowałem się dowiedzieć gdzie leżą szczątki Columbia, ale nikt nie chciał mi udzielić odpowiedzi. W końcu wskazano mi mniej-więcej kierunek w którym należy patrzeć – pomiędzy zatokami są piętra z biurami. Jedno z tych biur zostało zamienione właśnie w miejsce spoczynku Columbia. Tylko kilka osób ma prawo tam wejść – rodziny astronautów i kilka osób z administracji NASA. Reszcie nie wolno nawet mówić gdzie dokładnie są te resztki. Budynek jest tak wielki i ma tyle pięter że można spokojnie w nim ukryć cały prom kosmiczny i było by ciężko go znaleźć.
Po obejrzeniu VAB zawieziono nas na LC-39A. Po drodze można było zaobserwować prace, jakie są wykonywane w KSC – wymienia się całkowicie kamyczki na drogach dla transportera, remontuje budynki itp. Zobaczyliśmy także zmodernizowany transporter – niedawno przechodził on testy po zwiększeniu nośności i zaparkowany był w pobliżu LC-39 Viewing Area.
Samo LC-39A jest z bliska jeszcze większe niż wydaje się to na zdjęciach – rozmiary nie zniszczonej jeszcze wieży po promach kosmicznych są niewyobrażalne. Sama platforma też jest olbrzymia i nadal sprawia wrażenie dość nowej (w odróżnieniu od np. LC-41). Wypuszczono nas najpierw od wschodniej strony platformy (gdzie mogliśmy zrobić trochę zdjęć z daleka) a następnie autobus podjechał bardzo blisko – pod samą flame trench. Chodzenie po cegłach które przetrwały dziesiątki startów promów kosmicznych było niesamowite. Wejść do środka flame trench oczywiście nie było wolno, ale byliśmy blisko, bardzo blisko. Po powrocie do autobusu przejechaliśmy jeszcze obok miejsca w którym były siatki mające na celu wyhamowanie wózków którymi astronauci mieli się w razie czego ewakuować z promu kosmicznego.
Po wyjechaniu z LC-39A autobus zawiózł nas na LC-39B, ale tam nie mogliśmy wyjść – można było jedynie przez szybę zobaczyć jak wygląda „czysta” platforma – są na niej tylko niewielkie (kilka pięter) konstrukcje które są łączone z mobilną platformą – elektryczność, rury z ciekłym wodorem, tlenem, azotem i helem itp.
Wycieczka skończyła się (jak wszystkie wycieczki) w Saturn V building do którego nawet nie wchodziłem – po pierwsze dlatego że nie miałem już czasu a poza tym dlatego że National Weather Service właśnie ogłosiło Tornado Warning i chciałem się szybko wynieść z tamtych okolic.
Poniżej duża dawka zdjęć z wycieczki z opisami, mam nadzieję że się będą podobały. Pogoda była zmienna – od pięknego słońca do ulewnego deszczu, co pewnie widać na zdjęciach.
|
Titan II z kapsułą Gemini na szczycie |
|
Juno 1 i Explorer 1 |
|
Silnik Titan II |
|
Ptaszek w KSC |
|
Ptaszek skrzeczy na rakietę |
|
Atlantis |
|
Fotogeniczny napis |
|
Fajny obrazek pokazujący wejście promu kosmicznego w atmosferę |
|
Widok z NASA Causeway |
|
Wnętrze VAB |
|
Do sufitu jest 150 metrów! |
|
Wnętrze VAB |
|
Jeszcze jedno ujęcie sufitu |
|
Lekko zmięty plakat pokazujący jak SLS będzie pasował do VAB |
|
Jedne z drzwi VAB |
|
LC-39A |
|
LC-39A a w tle LC-39B |
|
Tędy wkładano ładunek do promu |
|
Platforma i butle z helem |
|
Beanie cap – tędy tankowano pomarańczowy zbiornik |
|
Mały zbiorniczek na ciekły wodór |
|
Świeczki w których spalano wodór który się wygotował |
|
Flame trench |
|
Flame trench z bliska |
|
Osmalone cegły |
|
Zbiorniczek na ciekły tlen |
|
Tylna ściana flame trench |
|
Spryskiwacze które sikały wodą w czasie startu |
|
Tu parkował transporter opancerzony mający w razie czego ratować astronautów z opresji |
|
Transporter po modernizacji |
Like this:
Like Loading...