LOFTID

Dziś o bardzo ciekawym eksperymencie który sponsoruje NASA, ale który ma szanse pomóc nie tylko ULA w wielokrotnym używaniu rakiet.

Pełna nazwa eksperymentu to „The Bernard Kutter Low-Earth Orbit Flight Test of an Inflatable Decelerator” – czyli test nadmuchiwanej osłony termicznej z niskiej orbity okołoziemskiej. Nadmuchiwana osłona termiczna ma wiele zalet, ale jej największą jest duża powierzchnia, co pozwala na ograniczenie przeciążeń w czasie hamowania atmosferycznego. Spakowana osłona mieści się w pojemniku o wysokości 2.3 metra i średnicy 1.3 metra. Po nadmuchaniu ma mieć ona 6 metrów średnicy i 1,79 metra wysokości.

NASA testuje tą technologię do lądowań na Marsie, jednak dla ULA ta technologia to klucz do odzysku silników BE-4. W tym momencie sekcja silników Vulcana to 1/4 masy pierwszego stopnia i aż 65% jego ceny. Tyle że ULA dostaje silniki BE-4 poniżej kosztów ich wytwarzania i założę się że ten układ nie potrwa wiecznie i w którymś momencie trzeba będzie zapłacić pełną cenę za BE-4. I wtedy ich odzysk będzie krytyczny dla utrzymania konkurencyjnych cen.

Odzysk silników jest znacznie trudniejszy w przypadku Vulcan’a niż Falcona 9. Falcon 9 został od samego początku zaprojektowany w tym celu, dzięki czemu pierwszy stopień po separacji ma relatywnie niewielką prędkość a sama separacja następuje relatywnie niedaleko od platformy. Vulcan został zaprojektowany wokół istniejącego drugiego stopnia Centaur a ten jest zaprojektowany do separacji od rakiety nośnej przy znacznie większej prędkości / wysokości. Przez to pierwszy stopień Vulcan’a po separacji ma znacząco wyższą prędkość i jego odzysk jest znacząco trudniejszy. Poza tym nie ma miejsca na dodatkowe paliwo niezbędne do reentry burn że o lądowaniu nie wspomnę. Nie wspomnę także że nawet zduszony na maxa jeden BE-4 ma zdecydowanie za duży ciąg by lądowania były możliwe bez nadmiernych przeciążeń. Nadmuchiwana osłona termiczna waży troszkę ponad tonę i nie zmienia znacząco udźwigu rakiety. Poza tym ogranicza ilość uruchomień silników, które ograniczają ich czas życia. Jakieś zalety tego rozwiązania jak widać istnieją.

Trudno powiedzieć czy i kiedy ULA zdecyduje się na odzysk silników – podejrzewam że wymagane są dwa czynniki – pierwszy to wejście na rynek komercyjny Starship i dalsza erozja cen za kg masy na orbicie a drugi to wzrost ceny BE-4. ULA zdaje sobie sprawę z tego że jedno i drugie to tylko kwestia czasu więc mam nadzieję że pracują nad odzyskiem silników bardziej intensywnie niż myślimy.

Aha – start misji JPSS-2 w czasie której miał być wykonany ten test miał nastąpić jutro, ale z uwagi na problemy z jakimś akumulatorkiem w Centaurze został przesunięty o tydzień.

Marek Cyzio Opublikowane przez: