NASA wyraźnie nie jest zachwycona ideą używania COPV w załogowych rakietach. Jest r szczególnie ciekawe biorąc pod uwagę to że promy kosmiczne miały COPV, choć zdecydowanie inne od tego co używa Space – COPV w promach używały znacznie grubszej warstwy metalu która częściowo przenosiła obciążenia. COPV w Falcon 9 używają warstwy metalu wyłącznie do uszczelnienia a całość obciążeń przenoszą włókna węglowe. Dlatego NASA się bardzo nie podobają COPV w F9 i nakazała SpaceX zbadanie możliwości budowy butli na sprężony Hel z Inconel’u (link do Reddit). SpaceX ma zbadać czy taka zmiana jest możliwa i ile by kosztowała. No i oczywiście czy jest możliwe zbudowanie odpowiednio wytrzymałych butli które by jednocześnie nie były zbyt ciężkie. W ramach tego zadania jest także budowa stanowiska do testowania zachowania się zestalonego tlenu – pewnie chodzi o interakcje tegoż z włóknami węglowymi.
Ciekawe jak to się skończy – czy SpaceX uda się zbudować COPV które nie mają zmarszczek, czy raczej powstaną COPV które pomimo zmarszczek nie wpuszczają między metal a włókna płynnego tlenu czy raczej uda się udowodnić że przy zachowaniu odpowiednich parametrów tankowania helu i ciekłego tlenu nie istnieje ryzyko ściśnięcie ciekłego lub stałego tlenu między metalem a włóknami. Pozytywem całej tej sytuacji jest to że NASA wymagając tych eksperymentów wyraźnie dopuszcza ideę tankowania rakiety z astronautami na pokładzie. W przeciwnym wypadku całe te badania nie miały by sensu – wszystkie problemy związane z stałym czy też ciekłym tlenem uwięzionym pomiędzy metalem a włóknami węglowymi są w czasie tankowania. Zatankowana rakieta jest już w stanie „stabilnym” – jakby miało coś walnąć, to by już walnęło.
Co sądzicie? Jak się to skończy? Opcje to:
- Obecna konfiguracja F9 i astronauci wsiadający przed tankowaniem – wystarczy żeby NASA uwierzyła SpaceX że proces tankowania wyklucza możliwość zaplątania się tlenu (ciekłego czy też stałego) między metal a włókna.
- Obecna konfiguracja F9 ale astronauci wsiadający po zatankowaniu rakiety i ustabilizowaniu się wszystkiego.
- Butle na hel z Incontel’u i astronauci wsiadający na pokład przed tankowaniem
- Butle na hel z Incontel’u i astronauci wsiadający na pokład po zatankowaniu i ustabilizowaniu się wszystkiego. Tu zachodzi pytanie czy taka konfiguracja ma wystarczający udźwig.
Ja stawiam na 1. Tak, istnieje jakieś tam ryzyko ale po pierwsze od tego jest system ratowania astronautów a po drugie ważniejsze niż wszystko inne jest utrzymanie tego samego sposobu tankowania rakiety jak w innych lotach bo tylko w ten sposób zdobywa się operacyjne doświadczenia i wiedzę o tym co może pójść nie tak. W momencie kiedy F9 dla lotów załogowych będzie inny (czy to z punktu tankowania czy konstrukcji czy obu) od F9 używanego do lotów komercyjnych, to spora cześć widzu o tym co może pójść nie tak idzie do śmieci.
P.S. Podobno w SpaceX są nadal osoby które wierzą że za eksplozje Amos odpowiedzialny jest snajper.