Falcon 9 flight 50 launches tonight, carrying Hispasat for Spain. At 6 metric tons and almost the size of a city bus, it will be the largest geostationary satellite we’ve ever flown.
— Elon Musk (@elonmusk) March 5, 2018
50’ty lot Falcona 9 (licząc wszelkie wersje), 6 ton i rozmiar autobusu – największy satelita jaki kiedykolwiek poleciał na geostacjonarną za pomocą Falcona 9. Ale nie najcięższy – zeszłoroczny Intelsat 35e ważył ponad 6700 kg. Jednak SpaceX dokonał pewnych poprawek w możliwościach rakiety od zeszłego roku – zeszłoroczny Inmarsat 5 F4 ważył praktycznie tyle samo co Hispasat 30W-6 a leciał w konfiguracji bez lotek i nóg. Trudno uwierzyć że w niecały rok udało się osiągnąć taki postęp. Potrzeba istnienia Falcona Heavy staje się coraz bardziej iluzoryczna. Inmarsat 5 F4 miał pierwotnie lecieć FH, jako że SpaceX nie oczekiwał że uda się na tyle zwiększyć udźwig F9 by dał radę wynieść 6T satelitę na GTO. A tu nie tylko że się udało, ale jak widać po dzisiejszym (jutrzejszym) starcie, można tak wielkie ładunki wynosić na geostacjonarną i nadal odzyskiwać rakietę. I to nadal za pomocą wersji „block 4.5”. Ciekawe więc jak bardzo Block 5 poprawi te osiągi? Czytelnicy pewnie myślą – gdyby był Falcon Heavy, to centralny lądował by na lądzie i uratowano by tarki… Błąd – w przypadku 6T misji na geostacjonarną, nawet FH musiał by lądować centralnym na barce. Po prostu trajektoria niezbędna do tego by obecny II stopień dostarczył coś na geostacjonarną powoduje że pierwszy stopień jest za daleko od lądu by dało się wrócić. Ograniczeniem są maksymalne przeciążenia jakie może wytrzymać satelita – trzymanie ich w granicach bezpieczeństwa powoduje że separacja II stopnia jest na tyle daleko od lądu że powrót nie jest realny. Gdyby przeciążenia nie były ograniczeniem to można by rozpędzić II ciąg do wymaganej prędkości w krótszym czasie używając większego ciągu centralnego członu. Wtedy separacja bocznych była by tylko kilka-kilkanaście sekund przed separacją centralnego i wszystkie trzy by wróciły na ląd. Tego ograniczenia nie ma w przypadku lotów na niską orbitę Ziemi – trajektoria może być dużo bardziej „pionowa” i lądowanie wszystkich trzech członów na lądzie będzie realne. Jednak jak na razie nikt nie planuje wynoszenia wielkich ładunków na niską orbitę Ziemi i dlatego SpaceX nawet nie rozpoczął prac nad trzecią platformą do lądowania. W przewidywalnej przyszłości wszystkie loty FH będą korzystały z barki. Biorąc to wszystko pod uwagę zachodzi pytanie – po co SpaceX ma zamiar użyć FH do startu Arabsat 6A w tym roku? Masa tego satelity wydaje się w zasięgu obecnego F9, a block 5 pewnie będzie w stanie wylądować na barce bez żadnego napinania się. Po co więc FH? Chyba tylko by odbyć wymagane przez wojsko do certyfikacji trzy loty. Bo po Arabsat nie widać by byli jacyś kandydaci na lot FH aż do 2020-2021. Inwestycja w konstrukcję FH zajmie wiele lat zanim się zwróci. Możliwe nawet że się nigdy nie zwróci – FH może po 4-5 lotach zostać zastąpiony BFR/BFS. SpaceX powinien był skasować tą rakietę zamiast unosić się ambicją…