My śpimy a w Texasie nie próżnują

W nocy podnieśli booster 7 za pomocą „pałeczek” (czyli wieży startowej) i właśnie go opuszczają na platformę startową. Te „pałeczki” to naprawdę niezła konstrukcja – spełniają rolę precyzyjnego dźwigu. No i w przyszłości mają łapać rakiety.

Zastanawiam się jaki jest zysk z tego że zarówno Starship jak i Booster nie mają nóg do lądowania. Szczególnie biorąc pod uwagę plany eksploracji Muska i konieczność lądowań na Księżycu czy Marsie. Do tego struktura rakiety musi być trochę zmieniona, choć nie za bardzo – w końcu i tak rakietę trzeba jakoś postawić na platformie a to oznacza że muszą być punkty do których przyczepi się dźwig. Jednak przy lądowaniu będą na nie działały trochę większe siły. Do tego dochodzi ryzyko rozwalenia platformy przy nieudanym lądowaniu. Całe to rozwiązanie wydaje się dość ryzykowne. Ale pewnie jak to było z F9, po kilku spektakularnych porażkach, SpaceX opanuje lądowania i za kilka lat będziemy się dziwili że nikt inny tak nie ląduje i startuje. I się okaże że jak zwykle ich rakieta jest nieporównanie lepsza od konkurencji a pozbycie się żelastwa do lądowań z rakiety znacząco zwiększa udźwig. Szczególnie w przypadku drugiego stopnia. Tam każdy zaoszczędzony kilogram masy to dodatkowy kilogram udźwigu. W przypadku boostera relacja jest raczej 10-15 : 1 ale to nadal spore oszczędności.

Jak widzicie jestem nadal Muskooptymistą pomimo kilku jego ostatnich wpadek – chybiona inwestycja w kryptowaluty, konie dla stewardess i najnowszy problem z fabrykami w Texasie i Berlinie które wg. jego własnych słów są wysoce deficytowe.

Marek Cyzio Opublikowane przez: