NASA ujawniła w końcu na co idą pieniądze podatników – najnowszym projektem nad jakim pracuje Jet Propulsion Laboratory jest gigantyczna maszyna do robienia ciast. Tak, jak dotąd ciasta były ograniczone do maksymalnie 2 metrów średnicy. I dlatego NASA postanowiła podejść w naukowy sposób do tego problemu i zbudować maszynę, która pozwala na robienie kilkunastometrowych ciast. Maszyna wykorzystuje oczywiście najbardziej zaawansowane rozwiązania z dziedziny łuków plazmowych oraz nadajników mikrofalowych w celu szybkiego i całkowitego upieczenia ciasta.
A poważnie (jako że pewnie większość będzie czytała ten post nie 1 kwietnia), to NASA planuje drugi lot swojej nadmuchiwanej osłony termicznej. Celem jest stworzenie systemu dostarczana na powierzchnię Marsa ładunków o masie kilku ton. Obecna technologia (którą zastosowano przy lądowaniu Curiosity) pozwala na maksymalnie jedną tonę. To zdecydowanie za mało nie tylko dla misji załogowych ale i planowanych bezzałogowych misji na Marsa.
Jak czytelnicy pewnie pamiętają Mars jest bardzo złośliwą do lądowania planetą – ma atmosferę, która jest na tyle rzadka że nie za bardzo daje się ją wykorzystać do hamowania, a na tyle gęsta że trzeba się z nią liczyć przy lądowaniach. Dlatego znane z Ziemi sposoby (hamowanie osłoną termiczną do prędkości poddźwiękowych i spadochron lub po prostu lądowanie z wykorzystaniem skrzydeł) są nieprzydatne na Marsie. W związku z czym stosuje się inne techniki – w przypadku Curiosity kapsuła wyhamowała z wykorzystaniem swojej osłony termicznej aż do 900 MPH a następnie użyto naddźwiękowego spadochronu do dalszego wyhamowania do 180 MPH. Końcowy etap hamowania do zera zrealizowano za pomocą silników rakietowych. Podobny sposób użyto w przypadku MSL, jednak tam rakiety nie wyhamowały pojazdu do zera i końcowe hamowanie odbyło się za pomocą poduszek powietrznych.
NASA więc pracuje nad ewolucją tego rozwiązania – nadmuchiwaną osłoną termiczną zwiększającą tarcie atmosfery, która wyhamowywała by cięższe ładunki aż do MACH 2 i nowym, większym spadochronem naddźwiękowym, który byłby w stanie wyhamować ciężki ładunek w rzadkiej atmosferze Marsa do prędkości poddźwiękowych. Końcówka lądowania jednak nadal będzie musiała odbywać się za pomocą silników rakietowych – nie ma przed tym odwrotu.