New Shepard się zepsuł!

Wygląda na RUD silnika boostera w czasie lotu. Ale system ratowania kapsuły zadziałał pięknie – jakby tam było ludzie to poza potrzebą wymiany majtek by im się nic nie stało.

Edycja 1 – pierwsze drobiazgi – to nie był booster którego używają do lotów załogowych – ten nie był certyfikowany do tychże. Sama awaria nastąpiła dosłownie moment po Max Q – o ile się nie mylę to w tym momencie silnik New Shepard zmniejsza ciąg by ograniczyć przeciążenia. Dla boostera był to dziewiąty lot – powstał on w 2017 roku i był jednym z dwóch które BO nadal ma działające – jedynka się rozbiła w 2015 roku, dwójka stoi w ich budynku w Cape Canaveral a czwórka obsługuje loty załogowe.

Jak nie patrzeć to ta awaria więcej pozytywnego PR przyniesie niż negatywnego. System ratowania pasażerów zadziałał bezbłędnie. Porównajcie to z potencjalną eksplozją silnika w SpaceShipTwo gdzie nie ma żadnego systemu pozwalającego na uratowanie się.

Z drugiej strony awaria pokazuje że nawet tak ostrożna firma jak Blue Origin nie potrafi przewidzieć i przetestować wszystkiego. Generowanie olbrzymich ilości energii w małej objętości jest zawsze niebezpieczne i jak widać od czasu do czasu potrafi się wymknąć spod kontroli.

Marek Cyzio Opublikowane przez: