Wraz z hiper-super-tajną misją NROL-55, na orbitę poleciała parka mikro-satelitów OCSD. Mają one dwa cele – pierwszym jest przetestowanie szerokopasmowej komunikacji satelita –> ziemia za pomocą lasera. A drugim przetestowanie systemu śledzenia ruchu innego satelity korzystając z radaru i lasera.
Użycie lasera zamiast nadajnika radiowego ma wg. NASA pozwolić na stworzenie systemów komunikacyjnych które mogły by być używane przez małe satelity – laserowy system komunikacyjny wymaga znacznie mniej energii niż radiowy, dzięki czemu satelita może mieć mniejsze baterie słoneczne.
Drugi eksperyment (kontrola położenia/śledzenie ruchu) jest też bardzo ciekawy – do jego implementacji użyto komercyjnych radarów używanych w przemyśle motoryzacyjnym do systemów antywypadkowych. A lasery przyszły prosto z myszek komputerowych. Dzięki połączeniu tych dwóch technologii można dość dokładnie określić odległość między satelitami oraz wykryć zmiany położenia. Takie rozwiązanie pozwoli w przyszłości na bezpieczne zbliżanie się mikrosatelitów do innych obiektów w kosmosie bez ryzyka zderzenia.
Niestety jak informuje Space News, jeden z wysłanych mikrosatelitów ma problemy z niegrzecznym zachowaniem (dosłowne tłumaczenie „attitude problems”). A tłumacząc prawidłowo – ma problemy z utrzymaniem swojej pozycji. NASA nie wie jeszcze czy da się te problemy rozwiązać. Satelity miały korzystać z bardzo innowacyjnego sposobu kontroli położenia – poza typowymi mikro-silniczkami na sprężony gaz, satelity miały kontrolować swoje położenie składając i rozkładając panele słoneczne by wykorzystać niewielkie opory resztek atmosfery na wysokości 500 km nad Ziemią. Nie wiadomo dokładnie co nie działa – czy to składanie i rozkładanie, czy raczej silniczki (choć podejrzewam silniczki).
P.S. Nad umiejętnością bliskiego podlecenia do innego satelity bez ryzyka zderzenia się z nim pracują usilnie zarówno USA jaki Chiny i Rosja – o ciekawych eksperymentach tej ostatniej planuję napisać osobny post.