Virgin Galactic miało dziś „earnings call” czyli telekonferencję z inwestorami. I dowiedzieliśmy się że firma ma straty (to chyba nic dziwnego, w końcu na razie nie zarabiają) – stracili $130M w tym kwartale i zostało im $617M. Czyli mają jeszcze trochę czasu. Plus zawsze mogą sprzedać więcej akcji i odsunąć moment bankructwa.
Dowiedzieliśmy się także że podnoszą ceny biletów na loty (minimum pół miliona $, Bezos pewnie ryczy ze śmiechu), że problem interferencji elektromagnetycznej który spowodował wyłączenie silnika w czasie ostatniego lotu jest rozwiązany i że niestety WhiteKnightTwo wymaga jakichś nie do końca sprecyzowanych napraw. Problemem jest zmęczenie materiału. Nie wiadomo ile to potrwa.
Cóż, lepiej to na ziemi naprawić niż żeby WhiteKnightTwo się rozpadł w czasie lotu. Za to ciekawy jest moment w którym te naprawy są potrzebne. Wydaje się on być dość niezaplanowany a to oznacza że samolot zużywa się znacznie szybciej niż to projektowano. Ciekawy jest także zakres prac – co trzeba wymienić. Niestety tego nie ujawniono.
Moim zdaniem sukces VG zależy obecnie wyłącznie od tego jak bardzo żółwio będzie się Blue Origin poruszał i jak będzie wyglądała relacja między popytem a podażą. Poza tym BO ma dość wygotowane wymagania na to kto może ich rakietą latać – trzeba umieć zwiać ze szczytu ich wieży na dół po schodach (5 pięter?) w 90 sekund. Nie można tez ważyć za dużo (bodajże 100 kg). I niw można być za wysokim. Wszelcy rosyjscy oligarchowie odpadają (masa). Wszelcy emeryci którzy mają dużo kasy ale wymagają pomocy w chodzeniu po schodach też odpadają. Oczywiście VG też ma ograniczenia – np. wsiada się do pojazdu przez dość niewielką dziurę co ogranicza maksymalny rozmiar brzucha. Jednak nie ma wymogu na bieganie po schodach co może oznaczać że dla wielu ludzi VG będzie jedyną opcją.
Axiom Space raczej nie jest konkurencją – firma planuje dwie misje rocznie do ISS. Czyli osiem osób. Więcej się nie da – NASA ma tylko dwa porty do cumowania i po prostu nie ma jak wcisnąć prywatnych lotów. Pierwsza misja już w styczniu, na 8 dni. I najlepsze – cena jaką Axiom płaci NASA za możliwość użycia ISS przez te 8 dni – po wszelkich rozliczeniach to NASA musi zapłacić firmie $1.69M – firma zgodziła się zabrać kapsułą jakieś zapasy dla NASA i w ten sposób zarobić ekstra na tej misji.
I w ten sposób kosmiczna turystyka staje się rzeczywistością na naszych oczach. Jak na razie ceny są zaporowe, ale poczekajmy na Starship. Wiąże wielkie nadzieje z tą rakietą i cenami jakie SpaceX będzie oferował. Mam nadzieję że przynajmniej na te 100km kiedyś polecę dzięki tej rakiecie, choć pewnie nie będzie to tak spektakularne jak w New Shepard.