O RocketLab

Zastanawiam się o co chodzi RocketLab. Firma postanowiła zbudować dużą rakietę. 8 ton udźwigu na LEO. 4.5 metrowa osłona ładunku. Pierwszy stopień wielokrotnego użytku. Cena ma być niższa niż za lot F9 (w to mi trudno uwierzyć). Rakieta ma startować z Virginii.

Nie ma żadnych szczegółów na temat tego w jaki sposób będzie odzyskiwany pierwszy stopień. można założyć że będzie on lądował jak F9, bo rakieta jest za duża i ciężka żeby na spadochronach spaść. Ale gdzie będzie lądować? Czy RodketLab będzie miał własną barkę? Czy będą powroty na platformę? To ostatnie jest raczej mało prawdopodobne biorąc pod uwagę lokalizację tejże – loty z Virginii będą na bardzo ograniczony zakres orbit i raczej bez poważnych ograniczeń na masę ładunku powroty na platformę będą niemożliwe.

Właśnie – platforma. Virginia powoduje że rakieta będzie mogła obsługiwać dość niewielki zakres orbit. Czy będą chętni na takie orbity?

Poza tym Beck twierdzi że celem tej rakiety jest wystrzeliwanie megakonstelacji satelitów. Czy po sukcesie Starlink będzie miejsce dla konkurencyjnych konstelacji? Czy budujący te konstelacje będą chcieli użyć nowej rakiety RocketLab? Ten plan biznesowy wydaje się niezwykle ryzykowny.

Mówiąc inaczej – to wszystko mi śmierdzi. Wydaje się że jedyny cel ogłoszenia tej rakiety to zwiększenie wartości giełdowej firmy przed jej wejściem na giełdę. I że z tej wielkiej rakiety nigdy nic nie będzie. Zobaczymy….

Marek Cyzio Opublikowane przez: