The @SpaceX #Falcon9 fairing for @NASA_TESS arrived over the weekend to meet #TESS for encapsulation @NASAKennedy. After launch, TESS will find new planets around other stars, called exoplanets, that scientists will study for decades to come. pic.twitter.com/oXqWb06LCA
— NASA_TESS (@NASA_TESS) April 11, 2018
TESS leci w „nowych” osłonach ładunku – tych które podobno są lepiej zaprojektowane do odzysku. Pisze podobno bo jakiś czas temu widziałem plotki że jednak osłony 2.0 okazały się nie tym co SpaceX miał nadzieje osiągnąć. Nieudane próby ich odzyskania wyraźnie wskazują na to że jednak nie są aż tak dobre jak planowano – podobno ta ostatnia która nie wylądowała w siatce Mr. Stevens tylko grzecznie wodowała połamała się przy próbie wciągnięcia jej na pokład. Cóż, pewnie już mają w zanadrzu jakąś lepszą wersję osłon i pewnie jakiś nowy, lepszy sposób ich ratowania. W przypadku ratowania osłon ważne jest by jak największa cześć masy systemu była na ziemi a jak najmniejsza musiała z nimi lecieć prawie w kosmos. Jak do tej pory SpaceX uznał że optymalnym rozwiązaniem jest lekki spadochron typu skrzydło + wielka siatka w którą będą łapać osłony ładunku. Problem ostatnim razem wynikał z braku porządnych testów – zawirowania powietrza wywoływane przez osłonę ładunku spowodowały problemy z sterowaniem spadochronem i osłona wylądowała w wodzie. Możliwe że da się to naprawić bez większych zmian konstrukcyjnych a jedynie zmieniając np. pozycję osłony w momencie wypuszczania spadochronu (przez odpowiednie dobranie długości linek spadochronu który wstępnie wyhamowuje osłonę i zostaje później odrzucony jednocześnie wyciągając właściwy spadochron), możliwe że po prostu konstrukcja obecnych osłon ładunku nie pozwala na to. Jak jest dokładnie – dowiemy się tego za jakiś czas (pewnie już przy majowym starcie Bangabandhu).