Wtedy wydawało się że SpaceX jest dosłownie o krok od wystrzelenia Starship na orbitę. Starliner był właśnie po wyjątkowo nieudanym locie OFT (który potem przemianowano na OFT-1). SLS miał niekończące się opóźnienia. JWST także.
I co? JWST poleciał pierwszy – w grudniu 2021. SLS poleciał następny – w listopadzie 2022. Potem poleciał Starliner – dziś. A orbitalnego lotu Starship jak nie było tak nie ma. Także ten jutrzejszy nie będzie orbitalny – trajektoria jest suborbitalna.
To że Starship lata na suborbitalne wycieczki wynika przede wszystkim z jego rozmiarów i prawdopodobieństwa że w razie niekontrolowanego powrotu na Ziemię może komuś zrobić krzywdę. Zanim SpaceX zdecyduje się na lot orbitalny, muszą być pewni (i przekonać FAA!) że szanse na zabicie przypadkowej osoby są wystarczająco małe. Jak widać na razie SpaceX nie jest sam tego pewien w związku z czym loty na balistyczne trajektorie z przewidywalnym miejscem wejścia w atmosferę Ziemi.
Prace nad SLS trwają od 2011 roku (choć tak naprawdę to od 2005 bo wtedy rozpoczęto program Constellation który położył podstawy pod SLS). Prace nad Starship od 2012 ale koncepcja BFR powstała już w 2005 roku. Jak widać zbudowanie dużej rakiety trwa i nie da się tego przeskoczyć. O New Glenn nie wspominam bo to nie jest reprezentatywny przykład (też rozpoczęto pracę w 2012 roku). O Ariane 6 też nie bo to znacznie mniejsza rakieta (prace trwają od 2014 roku ale pewnie poleci w tym roku). O chińskim Długim Marszu 9 też nie (prace od 2016 i może wejście do użycia za 10 lat).
Mówiąc inaczej – nie dziwcie się SpaceX że to tyle trwa bo to tyle trwa i nawet Elon Musk tego nie jest w stanie przeskoczyć. To taka lekcja dla wszystkich wierzących w Muskowe daty (szczególnie dla kupujących Teslę z FSD).