Piątkowo

Czyli drobiazgi które nie zasługują na własny post (albo zasługują ale jestem zbyt leniwy):

  • na LC-40 powstaje nowa wieża startowa, niedługo będzie równie wielka jak na LC-41. To pozwoli SpaceX na kontynuowanie prac na LC-39A bez powodowania nerwowej sraczki u NASA że nie będą mieli jak wysyłać astronautów na ISS. Faktem jest że Starliner nadal nie jest operacyjny (a pierwszy lot dopiero w połowie 2024) więc gdyby coś się stało z Dragonem, to trzeba by się znowu rosjan prosić o miejsca w Soyuzie.
  • Sierra Nevada po długim okresie ciszy w końcu zaczyna wydawać ślady jakiegoś postępu. Dream Chaser ma niedługo rozpocząć testy w komorze próżniowej, pojazd jest coraz bliższy gotowości do startu i sytuacja się zmienia znowu jak w kalejdoskopie – jak pewnie pamiętacie na początku ULA się martwiła że ładunki do pierwszych dwóch lotów Vulcana nie będą gotowe na czas. teraz wygląda na to że Vulcan nie będzie na czas dla tych dwóch ładunków, choć podobno ULA udało się rozwiązać problem ze zbiornikiem Centaura (przez wspawanie kółka na szczycie) i teraz zbiornik przechodzi testy akceptacyjne i start pod koniec tego roku staje się coraz bardziej realny, Jednak Amazon nie może czekać i ULA składa dla nich Atlas V który poleci tylko z dwoma satelitami (i pewnie sporym kawałkiem cementu jako balast – muszę się zapytać Torego Bruno o to). Ale wracając do SN – firma przetestowała prototyp nowego, nadmuchiwanego modułu do przyszłej stacji kosmicznej. Podobnie jak to SpaceX robi, aż do eksplozji. Wszystko poszło zgodnie z planem, Test sprawdzał naprężenia w miejscu gdzie taki moduł będzie miał okno – konstruktorzy samolotów wiedzą że to newralgiczny punkt.
  • Forma Varda Space oficjalnie została pierwszą w historii firmą której odmówiono powrotu na Ziemię. W sumie czekam na spam emaile o tym jak to można przytulić $1M ratując zagubioną kapsułę. W sumie ciekawe jak to się skończy – czy FAA zgodzi się na deorbitację tak by kapsuła wylądowała gdzieś w Utah (taki był oryginalny plan), czy zmusi firmę by deorbitacja odbyła się nad Pacyfikiem? Kapsuła zaprojektowana jest do lądowań na lądzie i wodowanie prawie na pewno skończy się jej utratą. Problemem jest trajektoria kapsuły – wejście w atmosferę i hamowanie w niej musi się odbyć nad dość zaludnionymi obszarami Utah – a w szczególności Salt Lake City. W razie gdyby kapsuła się rozpadła, szczątki mogą spaść na miasto.
  • Plan NASA przywiezienia pół kilograma próbek gruntu z Marsa okazuje się troszkę zbyt optymistyczny, a przynajmniej tak uważa niezależny panel któremu zlecono weryfikację. Jak można szybko zgadnąć, problemem jest czas i pieniądze a raczej czas to pieniądze – NASA jak to zwykle bywa jest zbyt optymistyczna w tym kiedy taka misja ma szanse wystartować no i ile będzie ona kosztowała. Ale to normalne – gdyby od początku podać realistyczne estymacje, to nikt by się na tą misję nie zgodził. Więc trzeba kłamać, tak jak to było np. z JWST. Obecnie misja ma kosztować ponad $4 miliardy i ma polecieć w 2028, podczas gdy wg. panelu ekspertów realnie najwcześniej da się wystartować w 2030 (co moim zdaniem jest też dość optymistyczne) a cała misja będzie kosztowała 2-3 razy więcej (co znając NASA też jest optymistyczne). Moim zdaniem cała ta misja nie ma sensu w tym momencie, bo wykorzystuje antyczne technologie – np. rakieta wynosząca próbki z powierzchni Marsa napędzaną jest paliwem stałym, co powoduje że jest ona bardzo ciężka + ledwo jest w stanie wysłać je na niską orbitę Marsa. A to oznacza że wymagana jest skomplikowana operacja spotkania się tej rakiety i satelity Marsa, który przejmie próbki a następnie wyruszy w podróż w kierunku Ziemi. To wszystko związane jest z bilansem masy jaki można wysłać na Marsa. A tenże ograniczony jest możliwościami rakiet które wg. plenerów tej misji będą dostępne – Falcon Heavy, Ariane 6 i SLS. W momencie gdy na horyzoncie pojawi się Starship, cała ta misja staje się niepotrzebnie skomplikowana i kosztowna. A jak uda się wylądować towarowym Starship na Marsie, to dostarczenie próbek na Ziemię stanie się nieporównanie łatwiejsze. Wiem, Starship lądujący na Marsie to raczej daleka przyszłość, choć mam wrażenie że nie tak daleka jak się nam to wydaje. W końcu NASA funduje jakieś 80-90% kosztów tej misji przez inwestycję w Księżycowy lądownik. W ramach lądowania na Księżycu, SpaceX musi rozwiązać praktycznie wszystkie elementy marsjańskiej układanki – problem tankowania na orbicie, problem hamowania w atmosferze i problem lądowania na nieprzygotowanym do tego miejscu. Bilans energetyczny misji na Marsa jest łatwiejszy niż misji na Księżyc – po pierwsze marsjańska atmosfera znacząco pomaga w wyhamowaniu rakiety a po drugie nie trzeba brać paliwa na powrót – to misja w jedną stronę. Jedyny nowy problem to jak utrzymać paliwo w stanie ciekłym przez raczej długotrwały lot na Marsa.
  • taka mało kosmiczna wiadomość – po stu latach, w końcu pojawił się pierwszy, całkowicie prywatny pociąg w USA – Brightline, które przez moment było Virgin Trains, otworzyło w końcu linię Orlando – Miami. Nie bez problemów – pierwszy pociąg z Miami do Orlando, pełen dygnitarzy + CEO firmy w czasie swojej dziewiczej podróży przejechał jakiegoś pieszego co opóźniło podróż o 30 minut. Nie dziwię się temu – te pociągi mnie przerażają – sposób w jaki działają przejazdy kolejowe jest kompletnie nieodpowiedzialny. W czasie ostatniego tygodnia, kiedy robili końcowe testy widziałem dwukrotnie jak pociąg przemknął przez częściowo otwarte rogatki. Rogatki potrafią się zamknąć a następnie zacząć otwierać zanim pociąg wjedzie na przejazd. Albo nie zdążyć się kompletnie zamknąć a pociąg już jest. Chciano zminimalizować wpływ tychże na ruch samochodowy i skrócić maksymalnie czas ich zamknięcia, ale chyba ktoś przesadził. Spodziewam się sporej ilości wypadków w ciągu pierwszych tygodni. O tym że pociąg nie zatrzymuje się w Brevard County = jest dla mieszkańców tylko utrapieniem nawet nie wspomnę.
Marek Cyzio Opublikowane przez: