Firma Zero2Infinity wystrzeliła testowy egzemplarz swojej rakiety wyglądającej jak grzybek z 7 silnikami.
Rakieta jest niezwykle ciekawa jako że w momencie „startu” uruchamiane są jednocześnie silniki wszystkich trzech stopni. To dzięki temu że pierwszy, drugi i trzeci stopien rakiety są koncentryczne – zewnętrzny pierścień to pierwszy stopien z sześcioma dużymi silnikami, środkowy to drugi stopień z sześcioma mniejszymi a wewnętrzny to trzeci stopień z jednym silnikiem.
Dzięki temu że rakieta startuje z balonu który wynosi ją na wysokość 22 kilometrów, nie potrzebne są jakiekolwiek ciężkie osłony ładunku. Wystarczy prosta roleta przymocowana do pierwszego stopnia. Dzięki temu przestrzeń ładunkowa może być znacznie większa co upraszcza konstrukcję satelity i eliminuje ryzykowne manewry rozkładania paneli słonecznych czy anten.
Firma planuje odzysk pierwszego i prawdopodobnie także drugiego stopnia – będą one spadały na spadochronach do oceanu.
Pomysł interesujący i bardzo podobny do rozwiązania Virgin Galactic. Różnicą jest użycie balona zamiast samolotu, co pozwala na start z większej wysokości. Jednak mam wrażenie że ktoś coś niedokładnie policzył. Rakieta wydaje się dziwnie mała jak na swoją nośność – chodzi przede wszystkim o zbiorniki paliwa i utleniacza. Także rozwiązanie z uruchamianiem wszystkich trzech stopni jednocześnie jest dalekie od optymalności – w momencie kiedy trzeci stopień się uwalnia, znacząca cześć jego zbiorników jest pusta. A to oznacza że targa ze sobą niepotrzebny kawał żelastwa w postaci pustego zbiornika. To żelastwo obniża bezpośredno udźwig rakiety. Dlatego cały ten pomysł wydaje mi się lekko fantazyjny.
Jednak bezdyskusyjne są zalety wynikające ze startu z dużej wysokości – nie trzeba się wcale martwić aerodynamiką co pozwala na budowę krótkiej i szerokiej rakiety.
Bezdyskusyjne są też wady takiego rozwiązania – zakładając że rakieta napędzana będzie ciekłym tlenem i kerozyną, to ilość ciekłego tlenu jaki się wygotuje podczas niezwykle powolnego wznoszenia się na pułap startowy będzie bardzo duża. Firma nie wspomina w jaki sposób ma zamiar rozwiązać ten problem. Opcją jest użycie nie kriogenicznego utleniacza (np. woda utleniona), ale takie utleniacze mają znacznie gorsze osiągi i nie wiadomo co się bardziej opłaca.
Podsumowując – trudno mi uwierzyć żeby to rozwiązanie miało szanse na wyniesienie czegokolwiek na orbitę.