Sceptyk

Byłem wczoraj na spotkaniu z Tomem Jones – astronautą, który był w kosmosie 4 razy, robił EVA itp. Facet jest genialny, to już drugie spotkanie z nim na którym byłem. Tom opowiadał o Księżycu – dlaczego powinniśmy tam wrócić i w jaki sposób to nastąpi.

Powody powrotu na księżyc są Wam pewnie dobrze znane więc w wielkim skrócie je wypiszę. Pierwszy to oczywiście geologia – Księżyc jest w pewnym sensie magnetofonem na którym nagrało się prawie 4 miliardy lat informacji o naszym układzie słonecznym. Badając Księżyc możemy się więcej dowiedzieć o historii Ziemi (i planety która w Ziemię walnęła 4 miliardy lat temu), możemy się także dowiedzieć więcej o tym jak się słońce zachowywało przez kilka ostatnich miliardów lat i zweryfikować nasze modele. Na Księżycu jest woda i można by z niej robić paliwo do lotów wgłąb układu słonecznego. Na Księżycu jest Hel 3 i kto wie czy przypadkiem nie da się go użyć w reaktorach termojądrowych. No i najważniejszy – musimy tam być przed Chinami, bo to ważne dla prestiżu USA. Ten ostatni powód wydaje się był kluczowy, pomimo że zwykle mówi się o nim mimochodem, to wyraźnie jest on powodem dla którego NASA dostaje kasę na powrót na Księżyc.

Jak tam się dostaniemy – ten fragment wczorajszej prezentacji był moim zdaniem dość kontrowersyjny. Po pierwsze Tom Jones uważa że SLS jest genialnym rozwiązaniem i idealną rakietą do lotów na Księżyc. Tylko trzeba jak najprędzej dołożyć jej EUS no i dokonać jakiegoś magicznego manewru by była znacznie tańsza w eksploatacji. Albo wycisnąć więcej kasy z kongresu, tak by SLS latał co najmniej 2 razy w roku, tak jak to było z Saturnem V.

Druga kontrowersja – Starship. Tom wyraźnie jest sceptycznie nastawiony do tej rakiety. Argumenty jakie rzucał są pewnie Wam znane, bo są typowe dla sceptyków SpaceX. Przede wszystkim Starship jest nieprzetestowany i nawet nie był na orbicie a w 2026 roku astronauci mają nim lądować na Księżycu. Drugi argument to ilość udanych lotów Starship (tankowce) niezbędna do jednego lądowania na Księżycu i prawdopodobieństwo że coś pójdzie nie tak w czasie jednego z nich. Trzeci to nieszczęsna księżycowa winda wożąca astronautów z kabiny załogowej Starship na powierzchnię Księżyca. Ten ostatni argument jest moim zdaniem najbardziej śmieszny – mam wrażenie że jeżeli uda się zbudować olbrzymi statek kosmiczny który bez problemu wyląduje a potem wystartuje z Księżyca, to nie powinniśmy mieć wątpliwości że uda się także zrobić windę działającą w 1/6 ziemskiej grawitacji.

Co Tom proponuje w zamian? Danie kasy Blue Origin albo Dynetics na ich lądownik. Bo nie trzeba z niego windą jeździć na powierzchnię. Bo w końcu New Glenn jest świetnie przetestowaną rakietą która już wiele razy leciała w kosmos.

Wiem, wiem, przesadzam z sarkazmem. Faktem jest że SpaceX ma spore opóźnienie ze Starship – myślę że w okolicach 2 lat w stosunku do hura-optymistycznych planów Muska i jakiś rok w stosunku do planu który zakładał lądowanie na Księżycu w 2026. Ale nie tylko SpaceX ma opóźnienia, NASA nie będzie gotowa na lądowanie w 2026 – ani skafandry kosmiczne, ani SLS, ani Orion nie będą gotowe na czas.

W sumie ciekawe jakie argumenty będą wytaczać sceptycy SpaceX po udanym teście Starship? A jednocześnie widać jak ważne jest by test B7/S24 był udany – eksplozja na platformie czy w początkowych fazach lotu spowodowała by potężne naciski na NASA by sponsorować drugi lądownik.

Wygląda na to że test statyczny B7 odbędzie się w najbliższych dniach – Elon odwiedził rakietę a to oznacza że są naprawdę blisko tego testu.

Marek Cyzio Opublikowane przez: