Sierra Nevada się nie poddaje

Jak informuje AviationWeek, Sierra Nevada nadal ma nadzieję że NASA sypnie złotem na rozwój ich Dream Chaser’a. Firma przegrała przetarg na loty załogowe do ISS, ale ma nadzieję na wygranie kontraktu na loty bezzałogowe. Wspominałem już jakiś czas temu o ich rozwiązaniu – bezzałogowym Dream Chaser’ze wraz z brzydkim modułem dolepionym do tyłka. Dziś troszkę więcej o tym rozwiązaniu. Ma ono wiele zalet:

  • objętościowo pozwala na załadowanie dwa razy więcej ładunku niż to wymaga NASA i więcej niż oferuje Dragon, Cygnus czy CST-100.
  • będzie używało załogowego portu do cumowania co eliminuje cyrki z łapaniem pojazdu za pomocą CanadaArm. Dzięki temu astronauci nie muszą tracić czasu na te operacje
  • pozwala na sprowadzenie ładunku praktycznie z dowolnej orbity ISS, do tego ładunek nie jest poddawany przeciążeniom większym niż 1.5G i jest dostępny kilka minut po wylądowaniu – nie trzeba go wyławiać z kapsułą z oceanu. Do tego pojazd nie używa toksycznego paliwa (napędzany jest podtlenkiem azotu i propanem) – nie trzeba (jak np. w przypadku X-37B) skafandrów chemicznych by do niego podejść
  • pozwala także na pozbycie się śmieci – część pojazdu (ta brzydka puszka) spala się w atmosferze
  • wersja bezzałogowa ma składane skrzydła co pozwala jej na zmieszczenie się w normalnej, pięciometrowej osłonie ładunku. Firma rozmawia zarówno z Lockheed-Martin jak i Arianespace – niepewność związana z dostępnością silnika RD-180 może spowodować że wybrana zostanie rakieta Ariane V (o ile się nie mylę to nie jest możliwe, jako że rakieta nośna musi być „made in USA”)
Firma także pracuje nad mniejszą wersją Dream Chaser’a we współpracy z JAXA oraz nad wersją Dream Chaser’a wystrzeliwaną z pokładu Stratolaunch. Także ESA jest zainteresowana współpracą – zbudowaniem wersji Dream Chaser’a zdolnej do usuwania z orbity martwych satelitów. To oczywiście tylko marzenia i obietnice bez pokrycia i jeżeli nie uda się firmie wygrać kontraktu CRS-2, to Dream Chaser padnie. A jak pisałem konkurencja jest olbrzymia, bo poza obecnymi SpaceX/Dragon i Orbital-ATK/Cygnus do walki stanął także Boeing z bezzałogową wersją CST-100 oraz Lockeed-Martin ze swoim Jupiterem. 
Marek Cyzio Opublikowane przez: