SpaceX jest jednak ostro do przodu

Dziś w internetach pojawiły się notatki z ostatniego spotkania ASAP – panelu doradczego NASA – na którym dyskutowano o stanie różnych projektów agencji. Pewnie zrobię co najmniej jeden dodatkowy post z tego bo wiadomości jest naprawdę dużo ale na razie aktualizacje stanu programu załogowych lotów do ISS.

Najpierw SpaceX – wygląda na to że firmie udało się rozwiązać dwa najbardziej niepokojące problemy – eksplodujące COPV i pękające turbiny w silniku. Szczegółów pierwszego rozwiązania nie znamy jednak panel jest zachwycony postępami w dziedzinie budowy COPV i zauważa że to co SpaceX zrobił pomoże wielu innym firmom w USA. Wiemy za to w jaki sposób udało się rozwiązać problem pękajacych turbin – SpaceX wykorzystał technologię NASA polegająca na jednoczesnym wykuwaniu dysku turbiny z łopatkami – wcześniej były one osobno wykuwane i mocowane do dysku. Technologia jest niezwykle zaawansowana i panel jest zachwycony tym że jest ona używana komercyjnie. No i oczywiście technologia ta ma w przyszłości także dać przewagę amerykańskim firmom co jest celem NASA. Jedyny problem certyfikacyjny jest z spadochronami ale SpaceX jest bliski zakończenia wszystkich testów spadochronów wymaganych przez NASA i nie oczekuje się już żadnych niespodzianek. A to oznacza ze planowany na wiosnę 2018 pierwszy lot załogowego Dragona jest realny, choć harmonogram jest napięty.

Z notatek wynika że sytuacja Boeinga i CTS-100 Starliner jest troszkę gorsza. Poza spadochronami, o których zaraz napiszę, Boeing boryka się z kilkoma innymi problemami. Największym jest certyfikacja silnika RD-180 do lotów załogowych. Silnik jest jaki jest i żadne zmiany nie są możliwe, dlatego Boeing musi uzyskać odpowiednia ilość danych od Rosjan na temat materiałów, technologii, sposobów testowania itp. Rosja jak dotąd bardzo chętnie współpracuje jednak istnieje nadal ryzyko wykrycia czegoś co jest nie do zaakceptowania w lotach załogowych. Drugim problemem był system ratowania astronautów – w pierwszej wersji projektu były „dziury” w planie lotu w których awaria rakiety powodowała by niechybną smierć załogi. Udało się je zmodyfikować przez dodanie dwóch rakiet na paliwo stałe i drastyczną zmianę trajektorii rakiety. Jednak to spowodowało że rakieta dłużej jest w atmosferze. Konsekwencją tego były problemy z ciśnieniem akustycznym produkowanym przez kapsule na rakietę. Żeby rozwiązać ten problem dodano kapsule „spódniczkę”. Drugi problem związany ze spłaszczeniem trajektorii pojawił się w spadochronach – muszą one wytrzymać znacznie większe siły niż w przypadku rozwiązania SpaceX – u Boeinga spadochrony otwierają się przy prędkościach naddźwiękowych. Boeing testuje to, ale do zakończenia testów zostało jeszcze dużo pracy.

Obie firmy mają nadal problem z spełnieniem wymogów bezpieczeństwa postawionych przez NASA związanych z uszkodzeniami kapsuły przez mikrometeoryty. Ale ani prom kosmiczny ani prawdopodobnie Orion też nie będą w stanie spełnić tych wymogów więc raczej skończy się na ich zelżeniu niż spełnieniu. A propos Oriona to NASA się ostro dostało ale to w innym poście.

Wiadomości z innych źródeł wydają się pasować do tego co udało mi się wyczytać z tych notatek – o ile SpaceX oczekuje pierwszego lotu na wiosnę 2018 i jest to ambitny, ale nie utopijny plan, o tyle Boeing może mieć spore problemy z lotem w 2018 roku. Celowo nie podaje tu miesięcy czy dat bo one na pewno ulegną zmianie (czytaj przesuną się do przodu).

Czyli podsumowując – przygotujmy się na debiut Block 5 już niedługo, na pierwszy lot załogowego Dragona na wiosnę 2018 i na rozpoczęcie komercyjnych lotów załogowych na przełomie 2018/2019.

Marek Cyzio Opublikowane przez: