Firma Starlab Space (czyli j.v. Airbus Space i Voyager Space) właśnie poinformowała o tym że podpisano ze SpaceX kontrakt na wyniesienie ich komercyjnej stacji kosmicznej na orbitę. I oczywiście rakietą nośną będzie Starship. Sama stacja ma być relatywnie prosta – całość leci na orbitę w jednym kawałku i od razu jest gotowa na przyjęcie gości. Moduł stacji ma 8 metrów średnicy i 8 metrów długości, czyli można założyć że od początku był projektowany pod Starship (nie zmieścił by się w osłonach ładunku New Glenn a wystrzelenie go SLS by było zbyt kosztowne).
Nie ma żadnych informacji o tym jakie kapsuły będą obsługiwały dostęp do tej stacji, ale to chyba oczywiste – jedyną kapsułą która jest dostępna do komercyjnych lotów jest Dragon. Starliner jest wyłącznie certyfikowany do lotów na Atlas V i nie widać żadnego zainteresowania ze strony Boeinga by certyfikować go na Vulcan’ie a to oznacza że po 6 lotach jakie Boeing obiecał NASA, kapsuła pewnie pójdzie do śmieci. Zakładając że te sześć lotów się odbędzie, to co się ostatnio dzieje wokół Boeinga nie napawa optymizmem.
Docelowo pewnie załogowy Starship przejmie rolę Dragona, ale to zajmie wiele, wiele lat. Sam proces lądowania Starship jest na tyle kontrowersyjny że może trochę potrwać zanim dostanie certyfikację do lotów załogowych.
We wszystkich tych planach ignorujemy postępujące problemy mentalne Elona, ale myślę że Starship jest na tyle zaawansowany że nawet bez Muska uda się go zbudować. I na tym zostawię tą dygresję.