Tak jak zapowiadałem wcześniej, wczoraj w nocy poleciał Atlas V z satelitą TDRS-K. Zgodnie z planem, bez opóźnień – start rakiet stają się tak przewidywalne jak odjazdy pociągów w Szwajcarii. Zdjęcia ze startu mam raczej kiepskie, bo:
- było ciemno
- było daleko
- było sporo wilgoci w atmosferze która powodowała rozpraszanie światła
- fotograf jest noga
Ale i tak uważam start za najbardziej udany w historii. Powód widać na zdjęciu powyżej i pewnie wszyscy (poza 7 osobami) zastanawiają się dlaczego w poście o startu zamieściłem zdjęcie ludzi a nie rakiety?
No właśnie – to dłuższa historia. Zacznijmy ją od pary po prawej z dziećmi – są oni autorami bloga „Osiem Stóp” (który niniejszym serdecznie polecam, bo wczoraj do 12 w nocy czytałem i się śmiałem). I Ola oraz Paweł skontaktowali się ze mną kilka dni temu – są na długich i szalonych wakacjach (o ich niesamowitych planach warto poczytać na ich blogu) i z forum kosmonauta.net dowiedzieli się że ja interesuję się rakietami i wiem gdzie oglądać start Atlasa V. No i umówiliśmy się na spotkanie w Titusville.
Ze spotkaniem były małe jaja (restauracji Papa Jones przy US-1 i innej głównej drodze jest wiele i oczywiście o umówionej godzinie byliśmy w dwóch różnych punktach oddalonych o 20 mil), więc podczas gdy Paweł i Ola szukali właściwego Papa Jones, ja wybrałem się na zwiad do Merritt Island National Wildlife Refuge.
Pierwsze znaki wyglądały pomyślnie – Playalinda Beach była zamknięta, ale przy skrzyżowaniu Kennedy Pkwy. i Playalinda Beach Rd. stało kilka samochodów z oglądaczami. Więc też się tam zadekowałem. Ale zaraz potem przyjechała policja i wygoniła nas (na pytanie „dlaczego” odpowiedź była „nie dyskutuj ze mną”), więc zadzwoniłem do Pawła i Oli i spotkaliśmy się na moście Max Brewer w Titusville. Niestety daleko od rakiety, ale bliżej się o tej porze dnia niestety nie da.
Stoimy, rozmawiamy i czekamy na start, a tutaj nagle podchodzą do nas Polacy! Pytam się – jak trafiliście na ten most? A oni – bo znaleźliśmy taki blog jakiegoś „florydziaka” i tam było napisane że to dobre miejsce! Świat jest mały!
Sam start rakiety nas bardzo rozczarował – po pierwsze cały czas wszystkim pokazywałem LC-39B tłumacząc że to LC-41. Więc jak rakieta zaczęła startować z nie tej platformy co powinna, to trochę się zdziwiliśmy. Po drugie był to „najmniejszy” Atlas V – bez rakiet na paliwo stałe – i ani nie świecił za bardzo ani nie huczał za głośno. Właściwie to raczej mruczał niż huczał. Do tego odległość była raczej spora. Więc wszyscy byli rozczarowani.
Poniżej cztery nieudane zdjęcia ze startu, a wszystkich na tytułowym zdjęciu gorąco pozdrawiam!
Następny planowany start z Cape Canaveral to Falcon 9 pierwszego marca, ale data pewnie się zmieni. W lutym miała startować Delta IV, ale już wiadomo że nie poleci.
Start! |
Tower clear |
Wznosi się |
I odlatuje |