Zgodnie z zapowiedziami, wybrałem się dziś na start rakiety Atlas V z satelitą SBIRS GEO 2. O Atlasie V pisałem już tyle razy, że nawet nie próbuję się powtarzać, napiszę tylko że była to mało widowiskowa wersja 401 – z czterometrową obudową ładunku i jednym, rosyjskim silnikiem RD-180 bez żadnych rakiet pomocniczych itp.
O SBIRS GEO 2 także pisałem sporo we wczorajszym poście, więc dziś tylko przypomnę że to satelita który będzie na orbicie geostacjonarnej wykrywać starty rakiet balistycznych. Przede wszystkim będzie patrzył na Koreę Północną.
Na start wybrałem się na Playalinda Beach – najlepsze miejsce do obserwowania startów Atlas V i Falcon 9 (Delty IV nadal lepiej widać z drogi 401 w Port Canaveral). Miałem w planach dojść do najlepszego miejsca obserwacyjnego jakie jest na plaży, ale po wejściu na szczyt wydmy przypomniałem sobie mój poprzedni marsz po plaży i jakoś mi przeszło. Widok dzięki nowemu obiektywowi był wystarczający, więc zdecydowałem się że plażowy marsz sobie zostawię na jakiś cieplejszy dzień gdy będę mógł iść na bosaka.
Na plaży było sporo ludzi, oczywiście większość była obejrzeć start, ale było też sporo turystów, którzy wydawali się zdumieni gwałtownie nadciągającymi podglądaczami z wielkimi lufami. Słychać było obce języki, przede wszystkim niemiecki.
Start był wręcz podręcznikowy, ale przyznam się że przez moment bałem się że będę świadkiem jakiejś katastrofy – już zapomniałem jak powolny jest Atlas V bez rakiet pomocniczych – od momentu kiedy zaczął się unosić do czasu gdy w końcu wzniósł się ponad piorunochrony upłynęło bardzo dużo czasu. To nie Falcon 9 który szybko nabiera prędkości – Atlas V bardzo majestatycznie się rozpędza, porównał bym go z Buickiem kosmosu 🙂 Przypomniał mi się także wiersz Tuwima o lokomotywie:
Najpierw
powoli
jak żółw
ociężale
Ruszyła
maszyna
po szynach
ospale.
Szarpnęła wagony i ciągnie z mozołem,
I kręci się, kręci się koło za kołem,
I biegu przyspiesza, i gna coraz prędzej,
I dudni, i stuka, łomoce i pędzi.
Tak właśnie startował Atlas V. Za to dźwięk był dziś idealny – skwierczało jak bekon na ogniu.
Edycja – poprawiłem zdjęcia, teraz się już duże otwierają po kliknięciu. Są też koordynaty GPS.
Widok z mojego miejsca obserwacyjnego
Turyści zdumieni najazdem podglądaczy z wielkimi obiektywami
Ludzie z północy uważają że ocean jest już wystarczająco ciepły do kąpieli
Ochrona zauważyła jakiś ruch w krzakach
Nieodłączny pokaz lotu w szyku w wykonaniu pelikanów
Pelikany raz jeszcze
Pelikany lecą w stronę Atlasa V (mam nadzieję że w końcu zawróciły)
Ludzie gotowi na start
Zapłon silników
Dużo dymu
Powoli unosi się z platformy
Zaczynam się martwić czy to nie jakiś problem z ciągiem RD-180
Strasznie powoli się wznosi
Bufor na zdjęcia mi się w aparacie skończył a ona nadal nie chce minąć wieży!
No w końcu troszkę przyspieszyła
I wzniosła się ponad piorunochrony
Tu już zaczęła się szybciej poruszać
Piękny dym
Zmniejszamy zoom żeby było ładne ujęcie
I jeszcze mniejszy zoom
A teraz to już prawie bez zooma
I jeszcze mniej zooma – 58mm – praktycznie taki widok był gołym okiem